Projektowanie herbów i innych symboli samorządowych — kontakt:
Spis treści
W najbliższy czwartek, podczas obchodów Narodowego Święta Niepodległości 11 Listopada, będzie okazja do zamanifestowania polskimi symbolami osobistej radości z odrodzenia Polski w roku 1918 .
Warto zatem przygotować sobie Polską Kokardę Narodową w jej kanonicznej formie oraz właściwym układzie biało-czerwonych barw. Dla zainteresowanych udostępniam prostą instrukcję wykonania kokardy — Jak zrobić Kokardę narodową — do pobrania w pliku .pdf.
A dla milusińskich — „co w domu się nudzą” — polskie symbole narodowe w kolorowance (kliknij i pobierz).
Sollemnitas Omnium Sanctorum
1 listopada
Wyjątkowe święto i wyjątkowo nierozumiany temat. Ugruntowywana przez lata „świecka tradycja”, wiążąca dzień 1 listopada z cmentarzami, wciąż nie może przeminąć. Relikt PRL-u trwa potwierdzając, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. Choć od pewnego czasu w przestrzeni medialnej obecna jest właściwa nazwa święta to w powszechnym użyciu prym wiedzie zwrot „święto zmarłych”. Znicz i grób nadal są ikoną 1 listopada.
Można to w pewnej mierze naturalnie „usprawiedliwić”, gdyż sama natura w jesiennym nastroju zdaje się mówić — memento mori. Nawet listopad ogałacając drzewa, jednoznacznie udowadnia, że w przyrodzie nadchodzi czas zamierania życia. Coraz mniej słońca, szarówka, chłód i deszcz — wszystko to sprawia, że bardziej przemawia sfera śmierci niż życia. A śmierć budzi lęk.
Wydaje się, że to właśnie ten lęk jest przyczyną, dla której tak trudno przekroczyć granicę między czysto rozumowym postrzeganiem świata, a życiem opartym na wierze. Wiara wymaga zaufania, a lęk sączy w duszy racjonalną obawę przed podjęciem irracjonalnego ryzyka. Kurczowo trzymamy się tego, co zabezpiecza nasze tu i teraz. Jako zagrożenie traktujemy wszystko i wszystkich, którzy mogą pozbawić nas wpływu na własną egzystencję. Bliźni to wróg!
Każdy jednak chce być dobrym człowiekiem. A jeśli mu to nie wychodzi, to robi wszystko, aby takim być postrzegany. Bycie dobrym ma jednak swoje granice. Tą granicą jest własne bezpieczeństwo. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaryzykuje przecież swojego życia. Moje życie jest „najmojsze”. Skala poświęcenia regulowana jest racjonalną kalkulacją — powyżej pewnej skali włącza się czerwona lampa. STOP!
Wpisane w ludzką naturę doświadczenie stanowi naturalną zaporę przed byciem dobrym nie tylko w stopniu max, ale nawet midi. A przecież ten maksymalizm byłby niczym innym jak heroizmem — czyli świętością. Można śmiało stwierdzić, że to właśnie rozum wiedziony naturalnym instynktem samozachowawczym wytwarza skuteczny odruch obronny. Przekroczenie tej zapory wymagałoby „pozaracjonalnego” trybu postrzegania rzeczywistości — czyli wiary.
Czym zatem jest wiara, która pozwoliłaby człowiekowi być w pełni dobrym? Jest nią przyjęcie za prawdę, iż życie nie kończy się wraz ze śmiercią. Że egzystencja w pełni ludzka ma sens tylko wtedy, gdy przestanie być determinowana lękiem o jej zachowanie za wszelką cenę. Stąd już niedaleka droga do przyjęcia leżącego u podstaw humanizmu biblijnego przykazania — miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Potrzeba jednak jeszcze tylko jednego.
Tym jednym jest właśnie wiara. Wiara w Boga, który jest Dobrem absolutnym. To ona pozwoli bez lęku zrezygnować z dobra własnego na rzecz dobra drugiego człowieka. Taka wiara rodzi zaufanie, które pozwala pozbyć się obawy przed stratą. Nie tylko stratą jakiegoś dobra materialnego, ale nawet utratą dobra najcenniejszego — własnego życia. Bo jest to wiara w Boga, który sam jest Życiem i dawcą życia. Jest Tym, Który Jest.
Dlaczego o tym piszę? Otóż odnieść można wrażenie, że cały ten zgiełk, który rozlega się aktualnie w przestrzeni publicznej jest jednym wielkim krzykiem ze strachu. Pomimo, że ubrany jest w wielkie słowa, nośne hasła lub przybiera formę wulgaryzmów — jego wspólnym mianownikiem jest lęk. To obawa, że wszystko, co nosi znamiona jakichkolwiek ograniczeń godzi wprost w „najmojsze” człowieczeństwo. A więc: #w*********ć!
Jaka może być odpowiedź na tak sformułowany „program”? Tylko jedna — nie bać się. Nie ulec przerażeniu wizją utraty choćby cząstki ze swojego życia. Czy będzie to zwykła kradzież telefonu, czy niezapłacona wielomiesięczna praca. Nieetyczne działanie konkurencji lub oszczercze pomówienie. Oszustwo wspólnika lub zdrada małżonka. Pobicie czy gwałt, ciężka choroba lub nawet śmierć. Nie lękać się!
Jeśli obudzi się w nas przekonanie, iż nie jesteśmy pozostawieni sami sobie, ale nad całym tym p********m (czyli „pięknym inaczej”) światem jest Bóg to wobec złych zdarzeń będzie rodzić się jedynie pytanie: co to dla nas oznacza? Jeśli odpowiedzią będzie postawa zaufania Bogu i w oparciu o Niego umiejętność odpowiadania na zło dobrem to okaże się, że otwiera się przed nami droga, która nazywana jest Drogą Życia. Czyli „prozaicznej” świętości.
I rzecz najważniejsza — tą drogą nie da się iść bez modlitwy. Choćby najprostszej:
Panie Jezu Chryste,
Synu Boga Żywego,
ulituj się nade mną
— grzesznikiem.**
Powstanie Węgierskie
1956 r.
Po Poznańskim Czerwcu nadszedł w roku 1956 także Budapeszteński Październik. Węgierskie powstanie, o charakterze ogólnonarodowej rewolucji niepodległościowej, zostało krwawo stłumione podczas rosyjskiej interwencji wojskowej.
Zryw zapoczątkowała 23 października masowa manifestacja pod pomnikiem gen. Józefa Bema. Pamięć o wspólnej historii narodowowyzwoleńczej warto pielęgnować. Tym bardziej, że nie wiadomo jakie nas jeszcze czasy czekają — oby nie trzeba było sięgać do szabli.
Wznieśmy zatem szklanki — Éljen Magyarország! Éljen a Magyar!
Skwer im. Marii i Lecha Kaczyńskich w Poznaniu
21 października 2021 r.
21 października 2021 w Poznaniu otwarto oficjalnie Skwer im. Marii i Lecha Kaczyńskich. Decyzją Rady Miasta wydzielono w tym celu teren zielony na Wzgórzu Świętego Wojciecha obok Pomnika Armii Poznań.
Można? — można! A skoro takie rzeczy udało się zrobić w Poznaniu to jako autor Petycji w sprawie włączenia Kokardy Narodowej do katalogu symboli narodowych i państwowych jestem dobrej myśli, co do ustawowego przyznania należnego jej statusu.
Warto bowiem pamiętać, że to właśnie w Poznaniu w 2006 roku zakiełkowała idea przywrócenia pamięci o Kokardzie Narodowej, staraniem ówczesnego kuratora Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego — Tadeusza Jeziorowskiego.
W 2008 roku tradycję noszenia biało-czerwonej Kokardy Narodowej podczas uroczystości państwowych zapoczątkował Prezydent RP — ś.p. Lech Kaczyński. Założył ją po raz pierwszy przy okazji Święta Niepodległości 11 Listopada.
Pamiątkową tablicę na skwerze ozdobiła także biało-czerwona kokarda. I tak historia zatoczyła koło, wracając do Poznania.
Gdy pośród szczytów
Nastanie cisza,
Leśnych wierzchołków
Szmer nie porusza,
Zamarły głos
Ptactwa w gęstwinie
Zapewni Cię, iż nas nie minie
Podobny los.
Stan: 29 września 2021 roku
Orzeł jest symbolem, który towarzyszył ludzkości od zarania jej cywilizowanych dziejów. Był uważany za symbol niebiański. Uosabiał słońce, ogień oraz moc, heroizm, władzę, geniusz i nieśmiertelność.
Z obszaru natury orzeł przeniknął do sfery religii i kultury wszystkich cywilizacji — od Sumeru przez Egipt, Grecję oraz Rzym, aż po Azję i prekolumbijską Amerykę. Uznawany za posłannika bogów był ptakiem wróżebnym.
W symbolice rzymskiej był znakiem zwycięstwa. W tradycji chrześcijańskiej orzeł stał się symbolem Zmartwychwstania. W ikonografii łączony z najmłodszym z Apostołów — św. Janem Ewangelistą.
Także i dziś jego obecność w znakach państw ma odzwierciedlać idee i wartości, z którymi ich obywatele chcą się utożsamiać. Jego forma graficzna zależna jest od miejscowej tradycji lub też stylistyki okresu powstawania symbolu.
Wizerunek drapieżnego ptaka widnieje w symbolach 29 państw ze 194 oficjalnie uznanych. W zestawieniu na ilustracji dodatkowo uwzględnione zostało także godło Palestyny, jako państwa obserwatora ONZ o statusie nieczłonkowskim. Od lewej:
Albania, Armenia, Austria, Czarnogóra, Czechy (herb wielki),
Egipt, Indonezja, Irak, Jemen, Jordania,
Kirgistan, Kuwejt, Liechtenstein, Mali, Meksyk,
Mołdawia, Niemcy, Palestyna, Polska, Południowa Afryka,
Rosja, Rumunia, Serbia, Sudan, Sudan Południowy,
Syria, Tajlandia, USA, Uzbekistan, Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Określenie gatunku ptaka obecnego w herbach państwowych — zwłaszcza o średniowiecznym rodowodzie — nie zawsze ma sens. Trudno bowiem doszukiwać się w heraldycznych stylizacjach ptaka występującego w naturze.
W przypadku historycznie młodszych symboli znane są konkretne inspiracje. Dla przykładu w godle USA widnieje bielik amerykański, a w godłach Południowej Afryki oraz Sudanu umieszczony jest sekretarz.
Domniemywać też można, że godła krajów arabskich — Egiptu, Jemenu, Palestyny oraz Iraku — z tzw. orłem Saladyna, zawierają przedstawienie orła południowego. Natomiast jastrząb widnieje w godle Jordanii oraz Syrii — tzw. jastrząb Kurajszytów.
Godłem Tajlandii jest wizerunek hinduistycznego bóstwa Garuda — mitycznego króla ptaków, przedstawianego w zoomorficznej postaci.
Ciekawostką heraldyczną jest natomiast fakt, iż kanonicznej postaci herbu — tarczy z godłem — używa jedynie 8 państw — Albania Czechy, Liechtenstein (ozdobna forma herbu książęcego), Niemcy, Polska, Rosja, Rumunia i Serbia..
Pozostałe znaki stanowią formę emblematu złożonego z samego godła. Nawet Austria, pomimo formalnego określenia w ustawie jej państwowego znaku jako herb (Wappen), posługuje się tak naprawdę godłem.
Godłem państwowym USA jest natomiast wizerunek Wielkiej Pieczęci Stanów Zjednoczonych.
Agresja Rosji Sowieckiej na Polskę
II wojna światowa
17 września 1939 r.
Wojna nie wybucha z dnia na dzień, szykowana jest latami — nie tylko przez zbrojenie militarne, ale także budowanie propagandowego przekazu.
Sączona przez Sowiecką Rosję od początku lat 20. narracja o „bękarcie” traktatu wersalskiego, czy też o faszystowskim rządzie „jaśniepańskiej” Polski sprawiła, że mniejszościowe nacje na terenach Rzeczypospolitej stawiały bramy powitalne wkraczającymi oddziałom wojsk agresora.
Pomimo upływu prawie 100 lat można stwierdzić, że niewiele się zmieniło. Dowodem jest nie tylko rosyjsko-niemiecki pakt «Nord-Stream», definiowany jako „apolityczny” i „prywatny”, ale także obecna w języku „europejskiej” polityki oraz mediach narracja o „nacjonalistyczno-konserwatywnym” rządzie i „faszyzacji” Polski.
Agresja Niemiec na Polskę
II wojna światowa
1 września 1939 r.
Boże mój, Boże mój, dlaczego mnie opuściłeś?
Daleko od mego Wybawcy są słowa mojej skargi.
Boże mój, wołam we dnie, lecz nie odpowiadasz,
i nocą, lecz nie zaznaję spokoju. *
Marszałek Józef Piłsudski
Święto Legionów
Kalisz
7 sierpnia 1927
Agresywne działania wobec Polski, prowadzone ze strony władz Białorusi, wspieranych politycznie i militarnie przez Rosję, spotykają się z aktywnością wewnątrz Polski, której skutkiem może być zagrożenie bezpieczeństwa państwa oraz jego obywateli. Nie jest to co prawda w historii Polski żadne novum, ale właśnie z uwagi na wielowiekowe doświadczenia należy nazywać rzeczy po imieniu.
O dziwo umyka ze świadomości wielu fakt, iż istnienie Polski nie jest wcale takie oczywiste — nie tylko w wymiarze jej politycznej suwerenności, ale państwa jako takiego. Casus Krymu, choć dostrzeżony, to jednak nadal traktowany jest jako epizod na krańcach europejskiej cywilizacji, bez groźnego dla Polski znaczenia. Historia jednak uczy, że… lubi się powtarzać.
Warto zatem w tym kontekście przywołać wypowiedź Józefa Piłsudskiego sprzed 94 lat. Tym bardziej, że w dniach poprzedzających 82. rocznicę rosyjskiej agresji na Polskę, przy jej granicach zaplanowano wojskowe manewry Rosji i Białorusi ZAPAD-2021. Poniżej przytaczam część przemówienia, wygłoszonego przez marszałka w Kaliszu sierpniu 1927 roku podczas Święta Legionów.
«Gdy tematu dla dzisiejszego przemówienia szukałem, doszedłem do wniosku, że niedostatecznie w moich przemówieniach legionowych podkreśliłem jedną wielką prawdę naszego istnienia, naszej pracy, jedną prawdę naszego życia.
Nie ma już chyba teraz żadnych wątpliwości co do faktu historycznego, który starałem się w poprzednich odczytach nieraz wyjaśnić, że wtedy w 1914 roku, kiedy wojna wybuchła na świecie i kiedy ludzie szli przelewać strumieniami i potokami swą krew dla takich czy innych celów, to między tymi celami nie było celu Polski.
Nikt dla Polski krwi przelewać nie chciał i nikt celów politycznych związanych z Polską w początkach wojny nie stawiał i stawiać nie chciał. Myśmy, legioniści, zrobili ten wstęp do możliwości przelewania krwi za Polskę. Poszliśmy niewielką garstką ludzi, tym różniąc się od wszystkich innych, że swój niewielki strumień krwi, którąśmy mogli dać ze siebie, dać chcieliśmy dla Polski, nie dla czego innego.
To jest nasza palma pierwszeństwa w pracy dla ojczyzny. Mieliśmy tę palmę pierwszeństwa. Staraliśmy się przekonać naszych rodaków, że jest rzeczą rozumną i rozsądną przelewać krew dla siebie, nie dla kogo innego. W pracy tej, która daje nam palmę pierwszeństwa, spotkaliśmy jednak natychmiast zjawisko, które spokojnie nazwę agenturami obcymi.
Z natury rzeczy, ja, jako były Naczelny Wódz, który prowadził wojnę, wiem, co znaczy agentura i znam jej mechanizm pracy. Musiałem zetknąć się z taką pracą czy wtedy, gdy występuje ona jako obserwacja, czy też jako próba skłonienia do takich czy innych zmian, które byłyby potrzebne dla interesów armii i celów politycznych tego czy innego państwa.
Nie dziwię się więc wcale, że do nas agentury się przyczepiły i że, obserwując nas, szły krok w krok za nami agentury obcych państw, agentury płatne, bo innej agentury świat nie posiada.
Mieliśmy, naturalnie, agenturę obcą jednego z państw zaborczych, a wobec tego, że praca nasza, gdyśmy szli przelewać krew za Polskę, nie mogła nie przeczyć w różnym stopniu interesom państw zaborczych, które chciały, aby przelewano krew tylko za nie, a nie za co innego, agentura musiała stanąć w sprzeczności z naszymi dążeniami, musiała w interesach zaborcy nam szkodzić, aby nas w dążeniu do wielkości zatrzymać, aby nas usunąć od wielkości, aby krew przelana za Polskę nie była za wielką dla interesów zaborców.
Stąd płynie to ciągłe szukanie ze strony zaborcy, ze strony jego agentur sposobu odebrania nam w miarę możliwości tych cech, które by nas charakteryzowały jako przelewających krew jedynie za Polskę, a nie za co innego. Wobec tego, że liczba nas, jako przełamujących nowe drogi, była względnie mała, że zatem ogół naszych rodaków z nami nie szedł, praca tej agentury była znacznie ułatwiona.
W parze z tą agenturą austriacką szła agentura inna, agentura rosyjska, to jest tego państwa, z którym Austria i myśmy walczyli. Szła akurat w tym samym kierunku, także płatna, także czyniąca to, co obcy, zaborca od niej wymagał, pracująca nad obniżeniem naszej pracy, brukająca nas słowami, określeniami, abyśmy pociągającymi dla swoich rodaków nie byli.
Jeżeli wezmę okres dowodzenia wami, okres, gdy byłem waszym reprezentantem, tak, jak mi on wygląda w moich przeżyciach, to śmiało i spokojnie stwierdzam, że bok w bok z nami szła zawsze jedna i druga agentura, służąc obcym, służąc zaborcy, który starał się obniżyć naszą wartość, zmienić nasze chęci, narzucić myśli inne, dla niego pożądane.
Mogę panom z zupełną pewnością stwierdzić, że najsympatyczniej odnosili się do nas i najbardziej rozumieli naszą sytuację ci, którzy nigdy polskiego słowa nie umieli wymówić. Najwięcej znalazłem obrońców nie wśród kogo innego, jak wśród najbardziej nam obcych ludzi, którzy starali się jedynie o siłę i potęgę swego państwa, biorącego udział w wojnie.
Proszę panów, agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca — że tak powiem — jest współbieżna z pracą agentur obcych.
[…]
Gdy kończyła się wojna, a Polska rodziła się wraz ze skończeniem wojny, kiedy cały świat pokój wyzyskiwał dla siebie, a myśmy o dwa lata dłużej w porównaniu ze światem wojować musieli, przyglądałem się bacznie, szukając ustawicznie stwierdzenia lub osłabienia prawdy, którą dotychczas, to znaczy do 1918 spotykałem.
Prawdy, że naród polski jest słaby wewnętrznie, że z trudem zdobywa się na prawdy mocne, silne, samodzielne i dlatego łatwo służy obcym, dlatego nie widzi wstrętu do służby obcemu — a nie dla siebie jedynie — że zatem jest mniej wartościowy w porównaniu z innymi narodami, u których tego nie znajduję.
Nigdy nie zapomnę wrażeń moich, jako Naczelnika Państwa, gdy nasz hymn narodowy, nasz sztandar narodowy był nieco śmieciuchem, rzuconym w kąt dla sztandarów obcych i dla hymnów obcych, tak, jakby Polacy pokazać chcieli, że to są mniejsze wartości, aniżeli wszystko, co nie jest polskie.
Widziałem starania ustawiczne i stale idące bez ustanku w jednym i tym samym kierunku, aby agentury obce, płatne, były możliwie na górze państwa. Szły one krok w krok obok mnie jako Naczelnika Państwa, szukając wytworzenia kilku rządów w Polsce — obok rządów, stojących przy mnie — rządów agentur stojących poza mną.
Widziałem uśmiechy reprezentantów obcych państw, gdy śmiało w oczy mi patrząc, mogli powiedzieć, że moje zamiary mogą być zniszczone zupełnie nie przez kogo innego, jak przez polskich agentów. Widziałem to, proszę państwa, i nieraz uciekałem ze swymi zamiarami do odległego pokoju, aby sekretów państwa nie wydać na rozszarpanie obcym.
Uciekałem nieraz od moich najbliższych pomocników, dlatego, aby moje prawdy i moje zamiary nie były wydane na łup kogokolwiek bądź, byle był cudzoziemcem. Nigdy nie byłem pewien, że gdy piszę rozkaz, nie będzie on czytany prędzej w biurach wszystkich obcych państw, niż przez moich podwładnych. Nie byłem nigdy pewny, czy taki lub inny mój zamiar polityczny nie będzie natychmiast skontrolowany przez agentury państw obcych z taką siłą i pewnością, że musiałbym się go wyrzec.
Jeżeli więc, panowie, pod względem tej szarej pracy, która niegdyś szła koło nas; koło legionistów, jako sentymentalna prawda niemocy i łezki ronionej, poprawiliśmy się znacznie, to nie poprawiliśmy się, moi panowie, pod względem agentur obcych, idących krok w krok za naszym państwem.
Mówię to śmiało, gdyż jest to moja prawda, jako Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza podczas wojny, prawda, którą śmiało zostawiam historii, jako prawdę przeze mnie zbadaną aż do dna, a odczutą bardziej boleśnie, niż wszystkie inne prawdy. Mogę panom powiedzieć, że system moich kalkulacyj zawsze rozbijał się nie o co innego, jak o tę siłę agentur obcych, płatnych przez obcych dla szkodzenia Polsce, aby nie była ona zbyt silna, aby nie miała tej siły, jaką mogłaby mieć w tej czy innej chwili.
Nieraz myślałem sobie, moi panowie, że tak wstrętnej prawdy żadne państwo nigdy w swoim życiu nie miało i gdy szukałem porównań historycznych, znajdowałem zawsze momenty upadku Polski, gdy, proszę panów, ludzie dzielili się pomiędzy sobą tylko tym, od kogo pensję brali, czy od protektorki Polski — imperatorowej Katarzyny II, czy od przyjaciela Polski — Fryderyka Wielkiego, czy od trzeciej konkurentki — Marii Teresy.
Przypomnę tu jeden fakt, który żywo stanął mi w oczach, gdy oglądałem olbrzymi pałac zbudowany przez księcia Sułkowskiego, jednego z najbardziej wykształconych magnatów polskich. Mógł on, z własnego skarbca łożąc, wybudować sobie olbrzymi pałac z 250 pokojami, a zatem sięgający do wielkości Watykanu.
Mógł sobie pozwolić na taki zbytek w owych czasach, aby dla swoich koni kryte olbrzymie maneże budować. Magnat ten majątek swój chciał zostawić Komisji Edukacyjnej, a zatem dążył do kultury w Polsce, do jej podwyższenia, do jej ustalenia.
I ten sam książę, Sułkowski wymieniony jest na liście pensjonariuszy Katarzyny II, jako pobierający rocznie 150 dukatów. On, człowiek, który taką sumę mógł przegrać codziennie w karty. Znaczy to, że on czuł się w obowiązku brania pensji od imperatorowej, jako jej sługa i pokorny wielbiciel.
Powiem państwu, że ten obrazek z historii, który mi stanął w oczach, przypominał mi się ciągle, gdy byłem Naczelnikiem Państwa i Naczelnym Wodzem. Zdawało się niekiedy, że służba obcemu jest najbardziej honorowa, jest najbardziej zaszczytna, jest najbardziej narodowa.
Gdy Polska się zaczyna, zaczyna się polepszenie stosunków. My, legioniści, nie jesteśmy wtedy wcale jedynymi Polakami, którzy krew otwarcie przelewali. Idzie za nami całe mnóstwo ludzi, tak, że w tej masie płyniemy i nie możemy brać na siebie przedstawicielstwa tej krwi, którą Polacy na polach bitew i w szalonych wysiłkach przelali.
Lecz zwycięstwa nad agenturami nie odnieśliśmy wcale. Agentury, jak jakieś przekleństwo idą dalej bok w bok i krok w krok. Moi panowie, gdym wziął za temat tę prawdę, wybrałem ją rozmyślnie i nie dla czego innego, jak dlatego, aby kropkę nad „i” postawić, aby nie było powiedziane, że my musimy menażować* prawdy agentury.
Polskę, być może, czekają i ciężkie przeżycia. Podczas kryzysów — powtarzam — strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.»
Święto Lotnictwa Polskiego
28 sierpnia
Święto Lotnictwa Polskiego obchodzone jest w rocznicę zwycięstwa kpt. pil. Franciszka Żwirki i inż. pil. Stanisława Wigury w międzynarodowych zawodach samolotów turystycznych Challenge w roku 1932. Pierwotnie, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, świętowane było 5 listopada, jako Dzień Lotnictwa Polskiego, w rocznicę pierwszego lotu polskiego samolotu wojskowego w roku 1918.
Od roku 1932 Święto Lotnictwa Polskiego obchodzono w dniu Święta Niepodległości. Ustanowiono je z okazji odsłonięcia Pomnika Lotnika w Warszawie w dniu 11 listopada 1932 roku. Podczas II wojny światowej Naczelny Wódz, gen. Władysław Sikorski ustanowił Święto Lotnictwa Polskiego w dniu 16 lipca 1941 roku, przy okazji wręczenia Sztandaru Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii.
Po zakończeniu wojny ustanowiono dzień 1 września Dniem Lotnictwa Polskiego, rozkazem Naczelnego Dowódcy Wojska Polskiego.
W roku 1950 dzień obchodów święta lotnictwa przeniesiony został przez Ministra Obrony Narodowej na dzień 23 sierpnia, w rocznicę pierwszych walk myśliwców z 1 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego na przyczółku warecko-magnuszewskim w 1944 roku.
Od roku 1993, na podstawie decyzji Ministra Obrony Narodowej, wspólne święto lotnictwa cywilnego, wojskowego oraz przemysłu lotniczego obchodzone jest 28 sierpnia.
Przy okazji Święta Lotnictwa Polskiego warto przywołać wizerunek orła polskiego lotnictwa wojskowego. Jego pierwotne przedstawienie ustalone zostało w roku 1936. W ramach przepisów ubiorczych dla żołnierzy lotnictwa wprowadzono przypisane im odmienne godło:
orzełek na czapce dla żołnierzy lotnictwa wzoru dotychczasowego w obramowaniu skrzydeł husarskich. *
Wizerunek orła bazował na wzorze polskiego orła wojskowego, używanego od roku 1919, nawiązującego do orła wojsk Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego. Dla żołnierzy szeregowych przewidziano orła z białego metalu oksydowanego na stare srebro, natomiast dla oficerów orła haftowanego nićmi metalowymi oksydowanymi na stare srebro.
Współczesny wzór orła lotniczego ustalony został w roku 1993 na mocy ustawy o znakach Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Projekt orłów wojskowych opracowany został przez artystę-grafika Andrzeja Heidricha. Początkowo katalog znaków obejmował orła wojsk lądowych, lotnictwa wojskowego oraz marynarki wojennej. W 2009 roku uzupełniono go o orła wojsk specjalnych, a w roku 2018 o orła wojsk obrony terytorialnej.
PS. A poza tym sądzę, że tzw. «promocyjny znak Wojska Polskiego» należy wy…mienić.
Rozporządzenie Ministra Obrony Narodowej
grudzień 2021
Przy okazji tegorocznych obchodów Święta Wojska Polskiego miała miejsce oficjalna „premiera” nowego znaku wprowadzonego w Siłach Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Jest nim Chorągiew Wojska Polskiego ustalona rozporządzeniem Ministra Obrony Narodowej pod koniec grudnia 2020 roku.*
Zgodnie z treścią aktu chorągiew stanowi:
kwadratowy płat tkaniny barwy białej z obustronnym wyobrażeniem czerwonego krzyża kawalerskiego o ramionach dochodzących do boków płata. W centrum krzyża jest umieszczony orzeł generalski.
Chorągiew jest większa o 5 cm od sztandaru jednostek wojskowych, a szerokość jej płata wynosi 80 cm. Osadzona jest na drzewcu o długości 220 cm zakończonym płaską, dwustronną głowicą. Głowicę stanowi orzeł umieszczony na podstawie z monogramem WP.
Weksylium jest obustronne, stąd wizerunek orła przewidzianego do umieszczenia na płacie głównym i odwrotnym ma zwrot ku drzewcu. „Odwrócenie” orła w lewo budzi częste zdziwienie, jednak jest ono zgodnie z zasadami wywiedzionymi z historycznej tradycji znaków rycerskich.
Wbrew pozorom nie jest to wiedza powszechna, czego dowodzi wypowiedź pewnego „eksperta” od polskiej symboliki, który jeszcze do niedawna trwał w przeświadczeniu, iż orzeł na obu stronach flagi państwowej z godłem nie powinien być lustrzanie odwrócony — zatem w przypadku tkaniny prześwitującej orzeł byłby… dwugłowy.
Analiza zastosowań przewidzianych w rozporządzeniu dla chorągwi wskazuje, że ma ona stanowić formę znaku ogólnowojskowego o zakresie użytkowania podobnym do sztandaru jednostki wojskowej. Sztandar pozostaje jednak jej głównym znakiem tożsamościowym, z przywilejem składania na niego przysięgi wojskowej.
Jednak przyznaję, że w nowym weksylium wojskowym intryguje mnie parę kwestii:
pierwsza to umieszczenie na nim wizerunku orła „generalskiego”
druga to wizerunek samego orła
trzecia to przewidziana możliwość podnoszenia chorągwi także na maszcie.
Po pierwsze wydaje się, że tworząc nowe ogólnowojskowe weksylium nie podjęto wysiłku wykreowania specjalnie przeznaczonego dla niego wzoru orła wojskowego. Na potrzeby chorągwi przejęto „na żywca” wzór przysługujący osobowemu korpusowi generalskiemu. Także użycie pojęcia „orzeł generalski” nie ma oparcia w dotychczasowych aktach prawnych.
Przejęty wzór nosi w rzeczywistości nazwę „orzeł generałów (admirałów)», a jego przedstawienie zamieszcza stosowne rozporządzenie, obok wzoru orła Ministerstwa Obrony Narodowej oraz orła Marszałka Polski. Wykorzystanie jego wizerunku wydaje się nieuzasadnionym pójściem na łatwiznę.
Po drugie wzory orłów wojskowych, narysowane przez Andrzeja Heidricha w postaci uplastycznionej światłocieniem, nie otrzymały nigdy cyfrowego wsparcia standaryzacyjnego. Ich przetworzenia stosowane w praktyce nie bazują na rysunku oryginalnym, lecz są pochodną grafik z zasobów internetu, obarczonych różnymi mankamentami.
Po trzecie zastanawia mnie przewidziane zawieszanie chorągwi na maszcie. Chorągiew o trójwarstwowej strukturze, składającej się z tkanin w sumarycznej gramaturze 550 g/m2, ma jednak inny ciężar i sztywność niż standardowa flaga poliestrowa (90 g/m2). Chorągiew zawieszona na maszcie będzie częściej zwisać niż swobodnie powiewać.
PS. A poza tym sądzę, że tzw. «promocyjny znak Wojska Polskiego» należy wy…mienić.
Bitwa Warszawska
sierpień 1920
Historia uczy, że… lubi się powtarzać. W kontekście bieżących wydarzeń warto przywołać ocenę sformułowaną przez członka Misji Międzysojuszniczej do Polski w roku 1920 Edgara D'Abernon — brytyjskiego polityka, dyplomatę — w jego książce z roku 1931:
«Współczesna historia cywilizacji zna mało wydarzeń, posiadających znaczenie większe od bitwy pod Warszawą w roku 1920. Nie zna zaś ani jednego, które byłoby mniej docenione.
Gdyby bitwa pod Warszawą zakończyła się była zwycięstwem bolszewików, nastąpiłby punkt zwrotny w dziejach Europy, nie ulega wątpliwości, iż z upadkiem Warszawy środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji. […]
W wielu sytuacjach historycznych Polska była przedmurzem Europy przeciw inwazji azjatyckiej. W żadnym atoli momencie zasługi położone przez Polskę nie były większe, w żadnym niebezpieczeństwo nie było groźniejsze.»*
Gdyby nie warszawska victoria z roku 1920 Michaił Tuchaczewski poiłby konie swojej rewolucyjnej konnicy nad Sekwaną. Jak wyglądałaby cała ówczesna Europa — może tymczasowo z wyłączeniem Helwecji i Albionu — pokazuje tragedia Hiszpanii z roku 1936.
Europejskie „niedocenienie” Bitwy Warszawskiej to — mówiąc bardzo dyplomatycznie — eufemizm. Przedkładanie partykularnych interesów — połączone z biznesem niekoniecznie bezimiennego kapitału — doprowadziło do paktu Ribbentrop–Mołotow i września 1939 oraz Jałty 1945.
Lekcja ostatniego 100-lecia winna służyć do wyciągania wniosków. Europie Zachodniej zależało na Polsce wyłącznie jako buforze — zderzaku przyjmującym pierwszy atak oraz obszarze do bezpiecznego prowadzenia wojny z dala od swoich granic.
Rzuceniu Polski na żer dowodzą zarówno polskie powstania narodowe XIX wieku, jak i wojna 1920 oraz wrzesień 1939. Warto zatem zastanowić się nad właściwym rozumieniem „przedmurza Europy”. Odgrywanie przez Polskę tej roli kończy się dla niej ciągłym odbudowywaniem ze zgliszcz.
Trzeba o tym pamiętać, szczególnie wtedy, gdy nawet na tej odbudowie — prowadzonej ogromnym własnym wysiłkiem i za cenę wieloletnich wyrzeczeń całych pokoleń — chcą robić „geszeft” nie tylko winni polityki dopuszczenia do polskiej hekatomby, ale nawet sami militarni agresorzy.
15 sierpnia
Święto Wojska Polskiego
Przy okazji 15 sierpnia — Święta Wojska Polskiego — pozwolę sobie przytoczyć mój tekst, opublikowany na tym portalu w roku 2014. Dotyczył on tzw. Znaku promocyjnego Wojska Polskiego, autorstwa Andrzeja Pągowskiego, wprowadzonego przez Ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha w roku 2009.*
Od 5 lat Wojsko Polskie „promuje się” czymś, co uzurpuje sobie prawo do bycia jego wizerunkowym symbolem. W założeniach Departamentu wychowania i promocji obronności Ministerstwa Obrony Narodowej miał to być znak rozpoznawalny w przyszłości jak… Coca-Cola czy Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Twórca logo — Andrzej Pągowski — tak tłumaczył swoją kreację:
Chciałem stworzyć łagodne i przyjazne dla oka logo, które nie kojarzyłoby się z militarnymi zadaniami armii. To ma być znak firmy, w której warto pracować: dynamiczny, ale nie agresywny.**
Pomijając mankamenty warsztatowe, znak wygląda tak, jakby jedna z głów rosyjskiego orła zaglądała Polsce w… tzn. przez wschodnią granicę. W kontekście agresywnych działań politycznych i militarnych, od lat podejmowanych przez Rosję, można śmiało zanegować słuszność założeń budowania wizerunku polskiej armii w oparciu o łagodność i przyjazność, nie kojarzącą się z militarną specyfiką.***
Ponieważ historia ostatnich 7 lat nie wskazuje, aby mój wpis stracił cokolwiek na aktualności, dlatego powtórzę ponownie swoją ówczesną sugestię.
Święto świętem, ale chyba najwyższy czas, by — wzorem Marszałka — powiedzieć w prostych, żołnierskich słowach:
Panowie Żołnierze — wyp…(pąguj)cie to logo!
Godzina «W»
Powstanie Warszawskie
1 sierpnia 1944 r.
godzina 17:00
Poświęcili życie dla Wolnej Polski — Cześć Ich Pamięci!
Ustawa o godłach i barwach Rzeczypospolitej Polskiej
1 sierpnia 1919 r.
1 sierpnia to także data ogłoszenia pierwszej w wolnej Polsce ustawy o jej symbolach. Ustawa o godłach i barwach stanowiła, iż:
Za Herb Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się znak orła białego z głową zwróconą w prawo (dla patrzącego w lewo), ze skrzydłami wzniesionemi do góry, ze złotemi szponami, koroną i dziobem w czerwonem polu prostokątnem.
Z uwagi na trwającą wojnę z bolszewicką Rosją postanowiono, że
dopóki konstytucja nie określi godeł, barw państwowych, jak i tytułów urzędów i instytucji państwowych, urzędy Rzeczypospolitej używać winny godeł i barw według załączonych wzorów.
Akt uchwalony w 1919 roku nie zawierał ostatecznego wizerunku polskiego herbu. Ustawowym symbolem o statusie godła państwowego była Pieczęć RP z wizerunkiem orła w koronie. Co więcej — nie sprecyzowano w nim także rodzaju polskiej czerwieni, a przedstawienia zamieszczonych symboli były czarno-białe.
Dopiero dwa lata później — w marcu 1921 roku — Ministerstwo Spraw Wojskowych wydało dwujęzyczną publikację pt. Godło i Barwy Rzeczypospolitej Polskiej z barwnymi przedstawieniami ustawowych symboli w limitowanym nakładzie 1000 sztuk.
Jej dwa egzemplarze są w moim posiadaniu — jeden sygnowany numerem 20, drugi o numerze 663.
Pierwszeństwo flagi RP
Precedencja flagowa
Zgodnie z ustawowymi zapisami flagę państwową Rzeczypospolitej Polskiej — określaną tradycyjnie jako „Biało-Czerwona” — stanowi «prostokątny płat tkaniny o barwach Rzeczypospolitej Polskiej, umieszczony na maszcie».*
Wedle zasad precedencji flagowej — protokolarnego porządku pierwszeństwa — przysługuje jej szczególny status. Umieszczana jest zawsze na miejscu uprzywilejowanym. Kolejne miejsca przysługują flagom województw, powiatów, gmin i miast.
Flaga Unii Europejskiej, jako bytu stowarzyszeniowego, ma w tym gronie rangę najniższą, a jej stosowanie w przestrzeni publicznej ma charakter wyłącznie kurtuazyjny i okazjonalny. Nie istnieje bowiem żaden akt prawny nakazujący jej używanie — w szczególności podczas oficjalnych uroczystości.
Rzeczpospolita Polska nie była sygnatariuszem deklaracji nr 52 w sprawie symboli Unii Europejskiej, dołączonej do aktu traktatu lizbońskiego.
Koronacja Władysława III Warneńczyka
Kraków, katedra na Wawelu
arcybiskup gnieźnieński Wojciech Jastrzębiec
25 lipca 1434 r.
— że Władysław III Warneńczyk został królem Polski w wieku 10 lat?
25 lipca 1343 roku w krakowskiej katedrze na Wawelu, pierwszy syn Jagiełły — Władysław III — został koronowany na króla Polski. Miał niespełna 10 lat, gdy objął tron po zmarłym ojcu. Jego panowanie w Polsce przebiegało pod kuratelą rady koronnej, a w szczególności jego matki — regentki Zofii.
Młody wiek polskiego władcy nie przeszkodził Węgrom koronować go sześć lat później na króla Węgier. Jako 19 latek podjął początkowo udaną wojnę z Imperium Osmańskim. Zginął w bitwie pod Warną, stąd jego późniejszy przydomek — «Warneńczyk». Nazywany bywa ostatnim krzyżowcem Europy.
W zbiorach Biblioteki Uniwersytetu w Oxfordzie przechowywany jest modlitewnik datowany na II połowę XV wieku. Wedle katalogowego opisu rękopis przypisywany jest Władysławowi II Jagiellończykowi — synowi Kazimierza Jagiellończyka — królowi Czech od 1471 roku oraz Węgier i Chorwacji od roku 1490.
Jego odkrycia dokonał pod koniec XIX wieku polski bibliotekarz Józef Korzeniowski. To on dokonał pierwszych badań rękopisu wraz z jego kopią oraz fotografiami ilustracji. Wskazał także za wysoce prawdopodobny związek postaci umieszczonej na ilustracjach modlitewnika z Władysławem Warneńczykiem.
Wydaje się to słuszne nie tylko z uwagi na chłopięcy wygląd przedstawionego władcy i trzymane przez niego królewskie atrybuty — miecz i berło — ale także umieszczony herb Królestwa Polskiego. Żaden z innych polskich władców tego okresu nie otrzymał godności królewskiej w tak młodym wieku.
Pomijając rozważania dotyczące własnościowej przynależności rękopisu oraz interpretacji jego treści, związanych z wątkami okultystycznymi — krystalomancji — wartym odnotowania jest sposób przedstawiania wizerunku herbu Królestwa Polskiego na iluminacjach rękopisu.
Polski herb przedstawiany jest w pozycji określanej jako skłon heraldyczny. Orzeł na tarczy herbowej zwrócony jest bowiem zawsze w stronę lub w kierunku postaci, uznanych przez ilustratora za reprezentujące wartość Najwyższą.
XXXII Olimpiada Letnia
Tokio 2020
23 lipca 2001 r.
W Tokio zapłonął znicz Letnich Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020. Tym samym olimpiadę przesuniętą o rok oficjalnie uznano za otwartą. Zgodnie z duchem igrzysk rozpoczęła się z założenia sportowa — bezkrwawa i uczciwa — rywalizacja zawodników oraz państw.
Podczas uroczystego otwarcia olimpiady drużyny poszczególnych państw zaprezentowały się światu pod własnymi flagami i w specjalnie przygotowanych strojach defiladowych. Większość drużyn występowała w strojach nawiązujących do barw narodowych lub lokalnego folkloru.
Wyjątkiem miała być Rosja z uwagi na sankcje nałożone przez Światową Agencję Antydopingową (WADA). W roku 2017 zawieszono jej członkostwo w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim z uwagi na podejrzenie prowadzenia sponsorowanego przez państwo programu dopingowego.
W roku 2019 za ignorowanie przepisów olimpijskich wykluczono Rosję na 4 lata z uczestnictwa w międzynarodowych zawodach oraz igrzyskach olimpijskich. Jednak postanowieniem Sądu Arbitrażowego (CAS) skrócono ten okres do 2 lat.
Sportowcy rosyjscy mieli wystąpić w Tokio wyłącznie pod neutralnymi symbolami. Jak się okazało Rosja ominęła zakaz z typową dla siebie dezynwolturą. Rosyjska Federacja Olimpijska wymogła umożliwienie uczestnictwa zawodników rosyjskich pod jej nazwą «ROC», która… nie zawiera zakazanego terminu «Rosja».
Reprezentacja Rosji przedefilowała zatem w Tokio pod „nierosyjską” nazwą własną jej federacji i flagą ze znakiem w barwach narodowych. Dopełnieniem tej „perwersji” jest udzielona zgoda ma odgrywanie fragmentu Pierwszego Koncertu fortepianowego Czajkowskiego zamiast zakazanego hymnu Rosji.
Co więcej — pomimo oficjalnej prośby WADA o zastosowanie barw neutralnych Komitet Olimpijski Rosji zrobił co chciał, po swojemu interpretując decyzje CAS. Wzory strojów zawodników zaprojektowano tak, aby w całości odzwierciedlały rosyjskie trójbarwne zestawienie „flagowe”.
W strojach polskich olimpijczyków przewidzianych na olimpiadę w Tokio dominowała tym razem biel i — o ile mnie oko nie myli — zieleń morska. Zastąpiła ona niebieskie barwy marynarek kompletu męskiego z letniej olimpiady w RIO 2016. Białe sukienki damskiego kompletu defiladowego przepasane zostały czerwienią.
Polska kolekcja ma wygląd schludny i przyjemny dla oka. Kwestią dyskusyjną jest dla mnie wprowadzenie silnego akcentu „zieleni”. Mogę domyślać się, że inspiracją dla barw kompletu defiladowego były stroje przedwojenne, jednak jej obecność w strojach „funkcjonalnych” osłabia biało-czerwoną tożsamość.
Natomiast to, co mnie osobiście najbardziej cieszy, dotyczy uwzględnienia uwag, przesłanych producentowi strojów w roku 2016. Wskazałem wówczas na niewłaściwość używania wzoru godła państwowego z umieszczonym w obrębie tarczy napisem POLSKA.*
Kwestię tę poruszyłem przy okazji letnich igrzysk olimpijskich w RIO (patrz: Orzeł „olimpolski” — Aktualności 2016-1). Pomimo pierwotnie wyrażanego przez producenta stanowiska, sugerującego postrzeganie naszywki z orłem
„jako godło w rozumieniu ustawy […] z dodatkiem oznaczenia kraju pochodzenia, umieszczonym w bezpośrednim sąsiedztwie godła” *
od igrzysk zimowych w Korei w 2018 roku wprowadzono właściwą zmianę.
Zważając na wieloletni wysiłek sportowców, poświęcony na dobre przygotowanie do igrzysk, trzymam kciuki za sukcesy całego #TeamPolska w Tokio. Podobnie życzyć należy powodzenia polskiej firmie 4F, która skutecznie podjęła ambitną rywalizację z globalnymi markami na rynku odzieży sportowej.
Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego
Krajowa Rada Narodowa
Moskwa
21 lipca 1944 r.
Jak się okazuje o historii nigdy dość, a pewne fakty należy stale przypominać, pomimo że należą do czasów wcale nie tak odległych. Dlaczego? Ponieważ w przestrzeni publicznej co rusz daje o sobie znać grzech zaniechania — czyli brak rozliczenia czasów uznanych za „słusznie minione”.
Kolejni starsi panowie o na wskroś czerwonym rodowodzie, uznając najwyraźniej iż siwizna i „dobrotliwy” wygląd starczego oblicza wystarczająco ich wybiela, sączą w mediach historyjki, obliczone na społeczną amnezję oraz naiwność młodego pokolenia, nieobciążonego historyczną pamięcią.
Więcej — w odpowiednio podgrzewanej komunikacji ogólnospołecznej, eksportowanej politycznie za granicę, zaczynają na bieżąco funkcjonować epitety jakby żywcem przejęte z okresu instalacji komuny w Polsce: „faszystowski”, „nacjonalistyczny”, a nawet „nazistowski”.
Generowane są one nie tylko z pozycji o lewicowej proweniencji, ale też środowisk odwołujących się do wartości „demokratycznych”, czy też „europejskich”. Środowisk — jak się okazuje — tworzonych przez ludzi związanych z komunistycznym reżimem, czy też potomków jego prominentów.
Ponieważ miesiąc lipiec należy do okresów dość szczególnych — by nie powiedzieć, że wręcz niebezpiecznych w mniej lub bardziej odległej historii Polski — dlatego pozwolę sobie przywołać treści publikowane przeze mnie w poprzednich latach, z lekką ich aktualizacją.
Rzecz będzie o przeprowadzonej przez Sowiecką Rosję w roku 1944 politycznej i zbrojnej akcji przejęcia władzy na ziemiach Polski, szykujących się do zrzucenia okupacji niemieckiej. Stalinowski plan likwidacji legalnego rządu państwa polskiego zaakceptował ówczesny „świat demokratyczny”.
Warto jednak pamiętać także o wcześniejszych źródłach „tradycji” lipcowego kłamstwa i zdrady. Złą tradycją w polskiej historii stało się potajemne przygotowywanie aktów politycznych na terenach obcych państw i za zagraniczne finanse, a następnie publiczne ich ogłaszanie pod fałszywą datą i miejscem.
Tak było w roku 1920 z moskiewsko-smoleńską odezwą, ogłoszoną w Białymstoku przez Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski. Podobnie w roku 1792 akt konfederacji „targowickiej” przygotowano w Petersburgu, a ogłoszono dla niepoznaki w Targowicy, należącej do w prywatnych dóbr Szczęsnego Potockiego na Podolu.
Także w lipcu 1792 roku król Stanisław August Poniatowski przystąpił do konfederacji targowickiej. W lipcu 1793 r. sejm w Grodnie, zwołany na żądanie sprzymierzonych dworów Prus i Rosji, zatwierdził traktat cesji polskich terytoriów na ich rzecz.
21 lipca mija 77 lat od pamiętnego lipca roku 1944, gdy na ziemiach państwa polskiego przeprowadzony został przewrót polityczny i zbrojny. Pod znakiem kuricy i z wykorzystaniem biało-czerwonych barw, zainstalowana została agenturalna władza, której celem było narzucenie systemu totalitarnego.
W oparciu o bagnety Armii Czerwonej, rękami polskich komunistów, dokonany został zamach na obowiązującą ówcześnie konstytucję Rzeczypospolitej. Ustawę zasadniczą uznano za „faszystowską”, legalne władze państwa za „samozwańcze”, a administrację krajową określono jako „reakcyjną agenturę”.
Warto w tym miejscu wskazać podstawowy fakt dla wyjaśnienia status quo wykreowanego w lipcu 1944 roku przez PKWN:
Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego utworzono poza terenem Polski na podstawie dekretu niekonstytucyjnej — niewybranej przez naród w wolnych wyborach — tzw. Krajowej Rady Narodowej, założonej przez sowiecką agenturę, czyli członków komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej.
Nowe prawo wprowadzane dekretami przez Krajową Radę Narodową złamało bowiem podstawową zasadę Konstytucji marcowej (Art. 1) o zwierzchniej roli Narodu nad wszelkimi organami, wybieranymi w drodze demokratycznych wyborów, a nie w wyniku czyjejkolwiek uzurpacji.
W konsekwencji dokonano także zamachu na podstawowe prawa obywatelskie — w szczególności prawo własności ziemi, zdefiniowanej jako „obszarnicza” — a znaczą część obywateli Rzeczypospolitej naznaczono etykietą „faszystów”, „zdrajców narodu”, „warchołów” i „wrogów demokracji”.
PKWN powołany został 21 lipca 1944 roku arbitralną decyzją Kremla, bez uprzedniego powiadomienia członków Krajowej Rady Narodowej, przebywających wówczas w Warszawie. Obwieszczenie dekretu PKWN datowano na 21 lipca 1944 r., a jako miejsce jego ogłoszenia podano Warszawę.
Prawdę o polskojęzycznym „Manifeście lipcowym”, zredagowanym i wydrukowanym w Moskwie, a rozkolportowanym w Chełmie, z cyniczną szczerością wyjawił sam komunistyczny premier Osóbka Morawski:
My podajemy, że PKWN powstał w Chełmie i że 22 lipca tam drukowaliśmy Manifest. To takie małe niewinne kłamstwo. Chodziło o to, żeby ładnie wyglądało, że to na polskiej ziemi powstał Manifest i PKWN. Nawet co roku pokazują drukarnię i drukarza, a ja śmieję się w kułak. *
Kłamstwo założycielskie rozpowszechniła przejęta przez komunistów Rzeczpospolita — ówczesny centralny organ prasowy PKWN. Tekst dekretu pojawił się w jej pierwszym numerze z 23 lipca. Warto pamiętać o niechlubnej roli tego dziennika w legitymizowaniu komunistycznej agentury.
Zapomina się bowiem, że zajęty przez sowieckie wojska obszar Polski uznany został za strefę frontową. Zgodnie z dekretem PKWN O ochronie państwa z 10 października 1944 r. zakazano posiadania radioodbiorników pod rygorem kary śmierci. Jedynym przekaźnikiem informacji były uliczne szczekaczki.
Przy okazji pozwolę sobie przywołać rodzinne wspomnienie z lipca 1944. Mieczysław Boduszyński — prywatnie mój Dziadziuś „po kądzieli” — jako dowódca placówki terenowej AK Okręgu Lublin Powiat, zgodnie z instrukcją Komendy Głównej zameldował się przed dowództwem operującej na jego terenie sowieckiej jednostki wojskowej.
Ze wspomnień jego podkomendnego wynika, że po przeprowadzonej późnym wieczorem rozmowie z sowieckim majorem, gdy opuszczał miejsce spotkania w polowym namiocie, zamiast wracać prostą drogą od razu pobiegł rowami. Jak się okazało wysłani za nim sołdaci w ciemności ostrzelali całą drogę.
Następne dni spędził sam w swoim rodzinnym majątku, nocując na wszelki wypadek poza głównym domem. W ostatniej chwili ostrzeżony przed jadącym po niego NKWD z Lublina, zdążył uciec, wyskakując przez okno „rządcówki”. Do lat 60. jego podkomendni byli przekonani, że został rozstrzelany pod lasem.
To, że wówczas nie stracił życia ani on, ani nikt z jego najbliższej rodziny, zawdzięczał wojskowemu wyszkoleniu oraz nauce wyciągniętej z „wizyty” czerwonoarmistów we wrześniu roku 1939. W 1944, wobec planowanych działań akcji „Burza”, już w marcu ulokował swoją żonę z trójką malutkich dzieci w bezpiecznym miejscu u rodziny w Jarosławiu.
W roku 1939 część właścicieli lubelskich majątków zostało wywiezionych na Sybir lub nawet zabitych na miejscu. Podobny los czekał ziemian w lipcu 1944. Wprowadzony przez komunistów terror odbił się tragicznie na życiu wielu ludzi budujących podstawy niepodległości II Rzeczypospolitej.
Moja rodzina po stronie mamy w większości wojnę przeżyła. Zginął jedynie jeden z braci Babuni, aresztowany w 1941 przez Gestapo i uśmiercony w obozie koncentracyjnym. Siostra Dziadziusia — łączniczka w Powstaniu Warszawskim — po zakończeniu walk uciekła z transportu do obozu w Pruszkowie.
Mieczysław Boduszyński mógł mówić o wyjątkowym szczęściu lub opiece Opatrzności. Przeżył nie tylko niemieckie aresztowanie i pobyt w obozie koncentracyjnym w Trawnikach, ale uniknął także losu 25.000 AK-owców, aresztowanych przez UB i NKWD na terenach lubelszczyzny do końca 1944 roku.**
„Wyzwolenie” oznaczało jednak dla rodziny utratę materialnych podstaw do życia. Do majątku zajętego przez nowe władze na mocy dekretu PKWN nie mogli powrócić, ani też nawet zbliżać się pod karą śmierci. Do dziś rodzina nie odzyskała nie tylko domu rodzinnego, ale także 220 hektarów ziemi rolnej.
Dlatego deklaracje różnej maści starszych panów, wykorzystujących spokojne życie resortowych emerytów dla wybielania początków PRL, osobiście uznaję nie tylko za cynizm, lecz haniebną ucieczkę od odpowiedzialności za — nie boję się użyć tego słowa — zdradę Państwa i Narodu.
Chorągiew Królestwa Polskiego
Bitwa pod Grunwaldem
15 lipca 1410 r.
Zwycięstwo pod Grunwaldem w roku 1410 stanowiło w świadomości współczesnych nie tylko ponadczasowe wydarzenie militarne, ale przede wszystkim sakralne. Od 1411 roku dzień 15 lipca — liturgiczne Święto Rozesłania Apostołów — był uroczyście świętowany w całym Królestwie Polskim.
Król Władysław i wszystkie stany duchowne i świeckie zgodnym postanowieniem i decyzją zatwierdziły obowiązującą powszechnie uchwałą, by dzień Rozesłania Apostołów był obchodzony uroczyście jako święto w całym Królestwie Polskim i by ojcowie uczyli swoich synow, wnuków i prawnuków oraz następców, żeby po wieczne czasy zachowali w pamięci ten dzień, w którym łaska Boża okazała swe miłosierdzie wobec narodu i ludu polskiego, by wszystkie kościoły w całym królestwie Polskim tak miejskie, jak wiejskie czciły ze swym ludem szczególnie uroczystymi mszami i procesjami dzień tak wielkiego tryumfu i by składały Bogu ogromne dzięki za dobrodziejstwo udzielone narodowi polskiemu.1
Obchody ustanowione przez króla Władysława Jagiełłę praktykowano przez ponad 400 lat — pomimo zniesienia święta w liturgii przez sobór trydencki w 1545 r. — aż do czasów zaborów. Nie „zdetronizowała” ich nawet Wiedeńska Victoria Sobieskiego.
Pielęgnowanie pamięci o zwycięstwie nad Zakonem krzyżackim było wpisane w tradycję patriotyczną wielu pokoleń. Jej zwieńczeniem stało się postawienie w 1910 roku w Krakowie Pomnika Króla Jagiełły dla uczczenia 500 lecia bitwy pod Grunwaldem.
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku nie przywrócono już dnia 15 lipca jako święta państwowego. Kolejne wielkie zwycięstwo z roku 1920 — tym razem nad bolszewikami — przyniosło nową datę świętowania chwały polskiego oręża — 15 sierpnia.
Pamięć o zwycięstwie połączonych wojsk polsko-litewskich była wśród naszych przodków sprzed 600 lat tak silna, że nie brali pod uwagę potrzeby wizualnego utrwalenia wizerunku chorągwi swoich wojsk. Trawestując klasyka — jakie chorągwie są każdy widział.
Trudno się temu dziwić, gdyż chorągwie te podnoszone były co roku 15 lipca podczas uroczystych obchodów rocznicy grunwaldzkiej w całym królestwie. Potomnym miało wystarczyć, że ich opis zamieścił Jan Długosz swoich w swoich kronikach.
Co innego chorągwie zdobyczne. Te w ramach votum wdzięczności przekazano do katedry na Wawelu. Co więcej — ich wizerunki doczekały się także utrwalenia kodeksie Banderia Prutenorum, w przygotowanym przez Długosza i bogato iluminowanym przez Stanisława Durinka.
Przewrotność losu sprawiła, że mimo dbałości królewskiego kronikarza o utrwalenie chwały polskiego zwycięstwa do dziś przetrwały jedynie przedstawienia oryginalnych chorągwi Zakonu krzyżackiego i sprzymierzonych z nim wojsk.
Trudno powiedzieć, na ile dokładnie przeniósł średniowieczny iluminator wizerunki chorągwi na karty manuskryptu. Zakładając, że ilustracje stanowią wierne ich odwzorowanie to pozostaje jedynie pytanie, czy chorągwie wojsk polskich miały podobną stylistykę.
Przy założeniu, że w obszarze ówczesnej militarnej komunikacji wizualnej panowała swego rodzaju „moda” stylizacyjna, można pokusić się o rekonstrukcję wzorów chorągwi armii Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego na bazie opisów Długosza.
Próby takiej dokonałem w roku 2016 odtwarzając Wielką Chorągiew Królestwa Polskiego. Królewskie weksylium, stanowiące jednocześnie Wielką Chorągiew Ziemi Krakowskiej, mogło — zgodnie z opisem Długosza — przedstawiać się następująco:
Primum vexillum magnum terrea Cracoviensis cuius alba Aquila coronata, extensis alis, in campo rubeo erat.2
EURO 2020
Mecz finałowy
Włochy — Anglia
Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa Polaków na Kresach
11 lipca
«Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie?» [Mt 5,43]
«Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi! Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi! Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę — mówi Pan — ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód — nakarm go. Jeżeli pragnie — napój go! Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!» [Rz 12,17]
Dzwon Zygmunt
Fundator: Zygmunt I Stary
Wykonawca: Hans Behem
Katedra królewska na Wawelu
Kraków, 9 lipca 1521 r.
500 lat temu na wieży Królewskiej Katedry na Wawelu, zwanej Wieżą Zygmuntowską, zawieszono dzwon, ufundowany przez króla Zygmunta I Starego. Swój dźwięk Dzwon Zygmunt wydał po raz pierwszy 13 lipca 1521 roku. Inskrypcja umieszczonej na dzwonie głosi:
DEO OPT[IMO] MAX[IMO] AC VIRGINI DEIPARAE SANCTISQVE PATRONIS SVIS DIVVS SIGISMVNDVS POLONIAE REX|CAMPANAM HANC DIGNAM ANIMI OPERVMQVE AC GESTORVM SVORVM MAGNITVDINE FIERI FECIT ANNO SALVTIS*
Na dzwonie odlanym w 1520 roku przez norymberskiego ludwisarza Hansa Behema, umieszczone są także przedstawienia postaci świętych patronów — św. Stanisława biskupa i św. Zygmunta króla Burgundii oraz wizerunki herbu Korony Rzeczypospolitej — Orzeł Biały i Wielkiego Księstwa Litewskiego — Pogoń.
Po zniszczeniu polskich regaliów królewskich przez prusackiego króla Fryderyka Wilhelma III, Dzwon Zygmunt pozostaje obok Szczerbca — miecza koronacyjnego Piastów — jednym z historycznych symboli narodowych.
Gmina Zduńska Wola
Uchwała Rady Gminy
24 czerwca 2021 r.
24 czerwca 2021 roku Rada Gminy Zduńska Wola podjęła uchwałę o ustanowieniu znaków tożsamościowych samorządu.1 Podstawą prawną była pozytywna opinia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, podjęta na podstawie uchwały Komisji Heraldycznej.
Nowe wzory symboli gminy w mojej stylizacji, przygotowane zostały w roku 2020 w ramach autorskiego opracowania heraldyczno-weksylologicznego. Projekt obejmował wzór herbu, flagi , bannera (flagi pionowej), flagi stolikowej oraz pieczęci organów gminy.2
Dotychczasowy herb i flaga, choć użytkowane przez gminę od 2001 roku, nie posiadały wymaganej ustawowo opinii ministra właściwego ds administracji publicznej. Dodatkowo opinia eksperta Komisji Heraldycznej, przygotowana w roku 2001, zawierała poważne zastrzeżenia.3
Dotyczyły one zasadności wprowadzenia do herbu godła Siemiątkowskich (podkowa z krzyżem) oraz przeniesienia pełnego godła — trzech pszczół — z historycznego herbu miasta Zduńska Wola. Odnotowano również, iż użyty rysunek pszczół pochodzi z publikacji niemieckiego heraldyka Waltera Leonharda (grafika poniżej z prawej).4
Zapożyczanie cudzych grafik stanowiło częstą praktykę Centrum Heraldyki Polskiej, które od lat 90. realizowało „projekty” herbów i flag. Niemiecki „prawzór” pszczoły heraldycznej powielony został także w symbolach innych polskich samorządów, zatwierdzonych aktami prawnymi.
I tak na przestrzeni ostatnich 30 lat, dzięki prostej metodzie kopiuj-wklej (z wykorzystaniem grafiki wektorowej w Wikipedii), „pszczoła Leonharda” zagościła w herbach polskich gmin: Jednorożec (2001), Pszczółki (2002), Rząśnik (2006), Bartniczka (2009), Godziszów (2013) oraz Turośl (2013).
Z uwagi na mankamenty, jakimi obarczone były dotychczasowe symbole, samorząd gminy Zduńska Wola podjął decyzję o potrzebie ich ponownego opracowania. Podstawę merytoryczną wywiedzenia wzorów symboli stanowiły publikacje prof. Marka Adamczewskiego.5
W szczególności wzięta została pod uwagę sugestia sięgnięcia do tradycji związanej z lokalnym kultem religijnym oraz postaci świętych patronów kościołów ważnych dla historii gminy. Założeniom tym odpowiadała parafia w Korczewie, której początki datowane są na XIII wiek.
Świątynię pod wezwaniem św. Katarzyny Aleksandryjskiej, odbudowaną w 1729 roku po jej zniszczeniu podczas najazdu szwedzkiego, nazywano „matką” wszystkich zduńskowolskich kościołów, powstałych później na terenie dzisiejszej gminy Zduńska Wola.
Zgodnie z zasadami heraldyki sięgnięto do atrybutów przynależnych postaci św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Stanowią je używane w ikonografii ułamane koło egzekucyjne oraz miecz. Symbole te związane są z historią męczeństwa chrześcijanki, żyjącej w Aleksandrii na początku IV wieku.
Jak głosi hagiograficzny przekaz, św. Katarzyna została uwięziona i poddawana różnorakim torturom. Jednak nie tylko nie wyrzekła się wiary, ale potrafiła nawrócić także swoich oprawców. Ostatecznie, gdy nawet pękło koło, którym zamierzano ją katować, została ścięta mieczem.
Drugie źródło symboliki nowego herbu gminy stanowi lokalna tradycja heraldyczna. Jest to zgodne z opinią Komisji Heraldycznej z 2001 roku, która przyjęła możliwość nawiązania do projektu herbu miasta Zduńska Wola z XIX wieku. Sugerowano w niej jedynie potrzebę dokonania jego odmiany.
Powstanie tego herbu związane było z ukazem carskim z roku 1836, obligującym magistraty do przedstawienia używanych wzorów symboli, celem oficjalnego zatwierdzenia. Ich weryfikacją zajmował się specjalnie do tego powołany urząd — Heroldia Królestwa Polskiego.
Z uwagi na to, że Zduńska Wola nie posiadała tradycji heraldycznej, urzędnicy miejscy postanowili zaprojektować herb od nowa. Jego wizerunek zawierała dokumentacja Albumu herbów miast Królestwa Polskiego z 1847 roku. Niestety została spalona wraz z innymi archiwami Warszawy przez Niemców w roku 1944.
Jednak na podstawie badań Albumu, przeprowadzonych w latach 30. przez Mariana Gumowskiego, wiadomo, że projekt herbu Zduńskiej Woli przedstawiał trzy złote pszczoły, umieszczone na tarczy o błękitnym polu. Jego odrysy oraz jego barwne odtworzenia zamieszczono w późniejszych publikacjach.6
Charakterystyczny układ symboli oraz jego wybarwienie pozwala domniemywać, co było inspiracją projektu herbu Zduńskiej Woli z XIX wieku. Wydaje się, że urzędnicy magistratu wybrali najprostszą metodę pracy — wzorowanie się na dobrym przykładzie. Stanowić go mógł herb nieodległych Pabianic.
Pabianice, jako własność kapituły krakowskiej, posługiwały się herbem przedstawiającym trzy korony. Ich wizerunek wiązany jest z pierwszym biskupem krakowskim Aaronem, pochodzącym z Kolonii. Trzy korony symbolizować miały przechowywane w kolońskiej katedrze relikwie biblijnych Trzech Królów.
Odnotowany brak oficjalnego dokumentu z zatwierdzeniem wzoru herbu Zduńskiej Woli dowodzi, że nie uzyskał on carskiej akceptacji.7 Może to dziwić, gdyż pszczoły były częstym motywem herbów nadawanych miastom rosyjskiego imperium. Przyczyna odmowy musiała być zatem dość istotna z punktu widzenia carskiego urzędu.
I tu pojawia się odpowiedź na pytanie o rzeczywiste źródło pochodzenia symbolu pszczoły w zduńskowolskim herbie. Pozwolę sobie w tym miejscu zaprzeczyć dotychczasowej narracji, obecnej w literaturze przedmiotu, wskazującej jakoby miały być nim regionalne tradycje bartnicze lub też szyld lokalnej karczmy.
Sięgnąć bowiem należy do… belgijskiego miasta Tournai. W roku 1653 odkryto tam skarb, pochodzący z okresu wczesnego średniowiecza. Było nim wyposażenie grobowe króla Franków Salickich z V wieku — Childeryka I. Jego opis opublikowany został drukiem w roku 1655 w dziele zatytułowanym Zmartwychwstanie Childeryka.
Znalezisko przewieziono do Wiednia wraz ze zbiorami ówczesnego namiestnika hiszpańskich Niderlandów, arcyksięcia Leopolda Wilhelma Habsburga. Ostatecznie zabytek kultury Franków, podarowany został w roku 1665 królowi Francji Ludwikowi XIV, który przekazał go do archiwów biblioteki królewskiej.
Jednak po prawie 150 latach pewna część skarbu ujrzała światło dzienne. Przyczyną były prowadzone przez Napoleona Bonaparte w roku 1804 poszukiwania nowego symbolu dla Cesarstwa Francji. Zrezygnowano bowiem z francuskiej lilii Kapetyngów, kojarzonej z obaloną podczas Rewolucji Francuskiej dynastią Burbonów.
Ówczesny dyrektor Narodowej Biblioteki Francji przedstawił Napoleonowi zbiór 300 małych złotych pszczół o skrzydełkach z granatu, pochodzących z królewskiego płaszcza Childeryka. I tak pszczoła frankijskich Merowingów zrobiła karierę, jako symbol nowego ładu w Europie, budowanego pod patronatem Cesarza Francji.
Złote pszczoły ozdobiły płaszcz Napoleona podczas jego cesarskiej koronacji. Ich przedstawienie trafiło dosłownie wszędzie — ale przede wszystkim do heraldyki. Wprowadzono je do urzędowego herbu Cesarstwa i Wielkich Dygnitarzy oraz herbu Paryża. W heraldyce miejskiej zajęły zaszczytne miejsce w głowicy tarczy herbowej.
To właśnie „napoleońska” pszczoła stanowi — w moim przekonaniu — prawdziwe źródło symboliki projektu herbu z XIX wieku. Choć może brak twardych dowodów na bonapartystyczne przekonania urzędników zduńskowolskiego magistratu to bez wątpienia był w historii ich rodzin ktoś, kto wyszczerbił szablę na moskiewskim czako.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że parę domów w Zduńskiej Woli było własnością rodziny Walewskich — krewnych Marii Walewskiej, polskiej metresy Napoleona. Nie bez znaczenia dla prac nad projektem herbu mógł być także fakt, iż prezesem Heroldii Królestwa Polskiego był Aleksander Józef Colonna-Walewski.
Co więcej — wedle lokalnych przekazów pod pięknym wiązem w Zduńskiej Woli odpoczywać miał cesarz Napoleon. Okazałe drzewo do dziś stoi w miejskim parku.
Dzień Niepodległości Stanów Zjednoczonych
Uchwalenie Deklaracji niepodległości
4 Lipca 1776 r.
Tak brzmi zdanie z pozdrowienia w Polskiej Deklaracji o Podziwie i Przyjaźni dla Stanów Zjednoczonych, przesłanej w 1926 roku na ręce prezydenta Calvina Cooligde'a, z okazji 150. rocznicy Deklaracji Niepodległości. Dlaczego je przytaczam? Ponieważ nie ma wątpliwości, że także Polacy pozostawili niezatarty ślad w historii Ameryki.
Od Stanisława Sadowskiego i polskich pionierów z Jamestown w Wirginii z XVII wieku, przez Kazimierza Puławskiego i Tadeusza Kościuszkę — bohaterów walk o Niepodległość, Włodzimierza Krzyżanowskiego — generała wojny secesyjnej i budowniczego kolei, aż po polskich osadników Panna Maria w Texasie z XIX wieku i miliony Polaków z amerykańskiej Polonii, budujących dobrobyt USA.
Idea Wolności, Równości i Sprawiedliwości, która legła u podstaw tożsamości Stanów Zjednoczonych, w odróżnieniu od motto rewolucji francuskiej Wolność, Równość, Braterstwo, albo Śmierć!, nie powstała w kontrze do wiary w Boga. Treść amerykańskiej Deklaracji Niepodległości rozpoczynała się od uznania praw człowieka opartych na prawie natury i na Bogu — jej Stwórcy:
[…] Uważamy następujące prawa za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście […]
Idea państwa tworzonego przez amerykańskich Ojców Założycieli, wyrażona w dewizie pierwszego projektu godła państwowego — E Pluribus Unum (Z wielości jedno) — oznaczała nie tylko formalną więź 13 stanów z rządem federalnym, ale także podkreślała obecność emigrantów przybyłych ze „Starego Świata”.
W tarczy herbowej pierwszego projektu godła Stanów Zjednoczonych, oprócz znaków 13 kolonii, miały zostać umieszczone symbole heraldyczne Anglii — czerwona róża, Szkocji — kwiat ostu, Irlandii — lira, Francji — lilia, Holandii — belgijski lew i Cesarstwa Niemieckiego — dwugłowy orzeł.
W kontekście zasług Kazimierza Pułaskiego i Tadeusza Kościuszki można skonstatować, że miejsca dla polskiego orła w pierwotnym projekcie godła Stanów Zjednoczonych zabrakło tylko dlatego, że powstał przed ich znamienitymi czynami. A do takich bez wątpienia należało uratowanie przez Pułaskiego życia Ojca Narodu — George'a Washingtona — w roku 1777.
Czyż wyrazem wdzięczności wobec polskiego „Ojca amerykańskiej kawalerii” nie byłoby zamieszczenie wizerunku białego orła w kolejnym projekcie pieczęci z roku 1782? Tak czy inaczej, widniejący w ostatecznym wzorze Wielkiej Pieczęci republikański orzeł, choć „naturalizowany” na wzór lokalnego gatunku bielika, stanowi swoiste heraldyczne alter ego polskiego Orła Białego.
Polską Deklarację o Podziwie i Przyjaźni z roku 1926 przygotowano w uznaniu dla amerykańskiego uczestnictwa w I wojnie światowej oraz pomocy udzielonej Polsce — w szczególności wkładu amerykańskich lotników dywizjonu kościuszkowskiego — w czasie wojny z bolszewicką Rosją w 1920 roku.
W 111 (!) tomach zebrano pozdrowienia i podpisy przedstawicieli władz II Rzeczypospolitej — z prezydentem Ignacym Mościckim, premierem Kazimierzem Bartlem i naczelnikiem Józefem Piłsudskim włącznie — instytucji rządowych, społecznych, akademickich i religijnych oraz ponad 5,5 milionów uczniów szkół polskich.
Polacy pamiętali o wyrażeniu wdzięczności za pomoc w krwawej walce o Niepodległość i jej obronę. W roku 1945 w Jałcie amerykański prezydent „zapomniał” o Polakach, których przodkowie przelewali krew za wybicie się Stanów Zjednoczonych na Niepodległość. Oby to się nie powtórzyło.
God Bless America!
jakiznaktwoj.pl
Aleksander Bąk
6 czerwca 2011 r.
10 lat temu rozpoczął swój internetowy żywot mój autorski portal JakiZnakTwoj.pl. Skąd pojawił się ten pomysł? Po wieloletnich doświadczeniach z brakiem reakcji tzw. „czynników miarodajnych” na zgłaszane bezpośrednio konkretne uwagi, postulaty, a nawet petycje i projekty, postanowiłem publicznie „wziąć sprawy w swoje ręce”.
Jednak historia zaczęła się dużo wcześniej. Już w roku 1993 byłem zmuszony do opracowania wektorowej wersji wzoru orła na podstawie jego skanu, dostarczonego przez ówczesne Ministerstwo Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa, dla potrzeb oznakowania jego stoiska na międzynarodowej wystawie gospodarczej «INVESTCIY '93».
Temat niejako „naturalnie” odłożył się do szuflady z uwagi na podjętą pracę w branży reklamowej. Powróciłem do niego po ponad 10 latach — już jako wolny strzelec — motywowany lekturą opublikowanego przez Najwyższą Izbę Kontroli w roku 2005 raportu na temat używania symboli państwowych przez organy administracji publicznej.
Uznałem, że o ile kwestią priorytetową jest potrzeba użytkowej adaptacji ustawowego wzoru godła z wydruku w Dzienniku Ustaw, to równie ważne jest wykreowanie takiej jego formy, która umożliwi aplikację w całościowym systemie tożsamości wizualnej państwa. Przykładem było rozwiązanie wprowadzone przez administrację rządową Niemiec.
Moje poszukiwania były dwutorowe — pierwszym kierunkiem było cyfrowe przetworzenie wzoru ustawowego na plik elektroniczny przyjazny dla nowych technologii. Drugim było opracowanie nowej stylizacji orła, która odchodząc od wzoru ustawowego stworzyłaby unikalny znak, przeznaczony wyłącznie dla administracji rządowej.
Możliwość prezentacji przeprowadzonych prac pojawiła się w roku 2008 roku przy okazji konkursu na projekt znaku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W ramach autorskiego opracowania przedstawiłem nie tylko wstępny projekt znaku MSWiA, ale także postulat opracowania na jego bazie identyfikacji wizualnej dla całego rządu.
Niestety okazało się, że nawet zawarte w liście przewodnim treści merytoryczne — zakończone wezwaniem: ODWAGI! — okazały się zbyt mało motywujące dla jurorów i konkurs uznano za nierozstrzygnięty. Założenia ideowe udostępniłem więc w internecie w artykule: Wywijanie orła — orzeł jaki jest nie każdy minister widzi.
W 2009 roku przy okazji Święta Niepodległości 11 Listopada wysłałem do Czterech Najważniejszych Osób w państwie autorski wzór godła, opracowany w ramach Standaryzacji graficznej herbu Rzeczypospolitej. Na jej podstawie wniesiona została do Senatu w roku 2010 Petycja w sprawie standaryzacji wizerunku graficznego godła państwowego (P-06/2010).
Składane propozycje wpadały jak w czarną dziurę — oficjalna korespondencja odbijała się jak od ściany, a wyrażane przez telefon zrozumienie nie przekładało się na jakąkolwiek decyzję. Nawet zgłoszona w petycji potrzeba uruchomienia odpowiednich procedur legislacyjnych została przez ówczesnych senatorów odrzucona.
Wobec takiego status quo w czerwcu 2011 roku uruchomiłem portal, który miał służyć upublicznianiu różnego rodzaju informacji na temat polskich symboli. Dodatkowo w ramach Aktualności zamierzałem zamieszczać autorskie komentarze do bieżących wydarzeń lub zagadnień tematycznych.
Otwarcie witryny zbiegło się z inicjatywą kancelarii Prezydenta — Twoje pytanie do prezydenta — zachęcającej do kierowania na Youtube zapytań do Głowy Państwa. Zamieściłem tam animację graficzną pt. Jaki Znak Twój, ukazujące formy użytkowania wizerunku orła, przewidzianego dla godła państwowego. Zgodnie z prezydenckim zaproszeniem zadałem następujące pytanie:
Panie Prezydencie. Czy podejmie Pan inicjatywę legislacyjną, dotyczącą standaryzacji wizerunku herbu państwowego oraz zasad jego użytkowania przez urzędy oraz instytucje państwowe?
Niestety zapytanie pozostało bez odpowiedzi.
Kolejną okazją było Święto 11 Listopada 2011. Z uwagi na podjętą rok wcześniej przez prezydenta Komorowskiego akcję promowania Kotylionu przesłałem tym razem Czterem Najważniejszym Osobom wzór Kokardy Narodowej we właściwym układzie barw. Umieszczone na mojej witrynie zdjęcie kokardy stało się najczęściej „zapożyczaną” ilustracją.
11 listopada 2014 roku przekazałem Czterem Najważniejszym Osobom opracowanie Orzeł Biały — Herb Rzeczypospolitej Polskiej — Wprowadzenie do standaryzacji godła państwowego. W marcu 2015 roku złożyłem je na ręce Andrzeja Dudy — ówczesnego kandydata na prezydenta — podczas jego wizyty w Poznaniu.
W lutym 2016 roku przedstawiłem swoje opracowanie Andrzejowi Heidrichowi — autorowi poprawek wzoru godła z roku 1990. W lipcu zaprezentowałem założenia standaryzacyjne szefowi Zespołu do spraw identyfikacji wizualnej administracji rządowej przy Kancelarii Premiera w ramach Repozytorium Herbu Rzeczypospolitej Polskiej.
Prace Zespołu zderzyły się z działaniami podejmowanymi przez inne żywotnie zainteresowane środowiska. Senat zlecił opracowanie wzoru godła projektantowi zarekomendowanemu przez Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej. Podjęta współpraca miała otworzyć drogę dla opracowania całościowej identyfikacji administracji rządowej.
W listopadzie 2016 roku przewodniczący Komisji Heraldycznej przy MSWiA publicznie ogłosił obarczenie jej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego „miłym obowiązkiem” wykonania prac nad wizerunkiem orła. Wcześniej w lutym, na posiedzeniu senackiej komisji, negatywnie oceniał inicjatywę opracowania dla godła Księgi Znaku.
Prowadzona w dość „elitarnym” środowisku debata bazowała na pracach zespołów procedujących przy Kancelarii Prezydenta RP w latach 1990 oraz 2004/2005. Ocena restylizowanego w roku 1990 wizerunku godła państwowego dotyczyła de facto pierwowzoru z rozporządzenia Prezydenta RP z roku 1927.
Badania ścieżki projektowej przedwojennego godła skłoniły mnie do uznania tego stanowiska za błędne. Pod hasłem „Dokończmy dzieło Zygmunta Kamińskiego” wskazałem w marcu 2017 roku, iż zgłaszane postulaty nie uwzględniają podstawowej kwestii — wdrożony w roku 1927 wzór nie był zgodny z pierwotnymi założeniami jego autora.
W 2018 roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zwróciło się do wybranych projektantów — w tym i do mnie — z zaproszeniem do złożenia oferty na opracowanie graficznych załączników do projektu ustawy o symbolach państwowych. Oferty złożone przez konkurencję uzyskały oceny niższe od mojej we wszystkich kryteriach.
W postępowaniu uczestniczyło konsorcjum projektantów Leszek Bielski / Andrzej-Ludwik Włoszczyński oraz studio projektowe Marcina Władyki — Headmade Studio. Bielski był autorem restylizacji godła opracowanego dla Senatu w roku 2017, Władyka identyfikacji wizualnej Senatu, a Włoszczyński autorem prywatnego projektu «Orli Dom».
Po ogłoszeniu przez MKiDN wyników postępowania Włoszczyński opublikował na swoim portalu artykuł pt Dwa w jednym, przywołując zarzut rzekomego plagiatu, którego miał się dopuścić prof. Zygmunt Kamiński przy projektowaniu wzoru godła w roku 1927. Konkluzją była sugestia zaprojektowania herbu od nowa, zamiast jego retuszowania.
Zarząd Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej opublikował natomiast swój List otwarty do MKiDN, podnosząc w nim zarzut złego przygotowania postępowania ofertowego przez ministerstwo oraz wybór wykonawcy w oparciu o kryterium najniższej ceny.
Oba stanowiska — Włoszczyńskiego oraz STGU rozpowszechnił dziennik «Rzeczpospolita» w artykułach pod znamiennymi tytułami: Godło Polski jest plagiatem? oraz Eksperci obawiają się o godło. Fakty te dobrze ilustrują postawy i „klimat” panujący wokół tematu symboli państwowych.
W odpowiedzi na postawiony wobec prof. Zygmunta Kamińskiego zarzut plagiatu opublikowałem w grudniu 2018 roku kopię umowy, zawartej między francuską rzeźbiarką Elisą Beetz-Charpentier a Mennicą Paryską dopiero w roku 1934. Jej treść dowodziła, iż enuncjacje nie miały oparcia w źródłach i były wynikiem nierzetelności badawczej.
W marcu 2019 roku przekazałem ministerstwu zrealizowane opracowanie załączników graficznych do projektu ustawy o symbolach państwowych RP. Tym samym zamknęła się niejako historia rozpoczęta 26 lat wcześniej. Nie oznacza to jednak końca mojej przygody z Orłem Białym.
Przy okazji projektów symboli heraldycznych, realizowanych na rzecz kolejnych samorządów, staram się także wprowadzać właściwy heraldycznie oraz plastycznie wizerunek orła. Jego przedstawienia w mojej autorskiej stylizacji stanowią wzór pozytywnie wyróżniający heraldyczne symbole spośród innych.
W roku 2020 poszerzyłem portal jakiznaktwoj.pl o zakres edukacyjny. W ramach projektu stypendialnego MKiDN przygotowałem autorskie opracowanie pt. Co wiesz Polaku o swoim Znaku? O tym, że jego treść trafiła pod strzechy, świadczą artykuły lokalnych społeczników.
Rok 2021 — jako rok 190. rocznicy ustanowienia Kokardy Narodowej — był dla mnie okazją wniesienia do Sejmu Petycji o włączenie kokardy do katalogu symboli narodowych i państwowych oraz uhonorowania rzeczywistego, a niedostrzeżonego wcześniej nawet przez weksylologów, inicjatora uchwały z roku 1831 — Wincentego Niemoiowskiego.
Przy okazji weryfikacji publicystyki popularyzującej tematykę heraldyczną, wykazałem także, że manipulacją jest rozpowszechniona teza, iż w pierwszą rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja barwy biało-czerwone uznane zostały za narodowe. Ustaliłem, że rzeczywistą barwą obchodów, którym patronował św. Stanisław, był kolor pąsowy.
Przyznam się, że owe 10 lat z Orłem Białym na portalu jakiznaktwoj.pl minęło mi jak parę miesięcy. Na rzeczywisty upływ czasu wskazuje jednak bielejąca broda. Mimo wszystko liczę na to, że kolejne lata — o ile Bóg pozwoli — będą równie fascynujące i przyniosą nowe okazje dla łączenia pasji z pracą twórczą.
Uroczystość świętych Piotra i Pawła
Święto patronalne miasta Poznania
29 czerwca
29 czerwca przypada święto Piotra i Pawła. Gdy zapytać w Poznaniu, kto jest jego patronem bez wątpienia każdy prawdziwy poznaniak jednym tchem wymieni obu Apostołów. Może nie każdy mieszkaniec widział wizerunek najstarszej pieczęci miejskiej, ale historyczny herb swojego miasta zazwyczaj zna.
Przy tej okazji dopowiem — bo tego nawet w Poznaniu nie wszyscy są świadomi — że współczesną interpretację herbu Poznania (i powiatu poznańskiego), wywiedzioną z przedstawienia napieczętnego najstarszej znanej pieczęci miejskiej, opracował właśnie rodowity poznaniak, jeżyczanin — a prywatnie mój Tato — artysta-plastyk Jerzy Bąk.
Przedstawienie napieczętne, które nosi znamiona wizerunku heraldycznego, datowane jest na XIV wiek, gdyż jego najstarszy wizerunek pochodzi z odcisku zachowanego przy dokumencie z roku 1344. Jednak moim osobistym zdaniem ma on pół wieku starszą metrykę i pochodzi dokładnie z okresu objęcia tronu przez Przemysła II.
Wielkopolski książę, koronowany w roku 1295, swoją królewską rezydencję zbudował właśnie w Poznaniu na tzw. mons castrensis. Jego siedziba służyła przez następne wieki kolejnym władcom — od Łokietka, przez Kazimierza Wielkiego, Jadwigę Andegaweńską i kolejnych Jagiellonów, aż po Wazów. Szwedów i Rosjan już nie przetrwała.
O ile wielokrotnie niszczony zamek, który legł ostatecznie w gruzach w roku 1945, został parę lat temu odtworzony to tłok pieczęci zachował się w oryginale. Nie wnikając zbytnio w jego zawiłe losy — zaginiony podczas II wojny światowej odnalazł się (podobno) na złomowisku — należy się cieszyć z jego przetrwania.
Dlaczego? Ponieważ pieczęć wielka miasta Poznania zawiera jedno z najpiękniejszych i najbogatszych treściowo przedstawień napieczętnych polskich miast. Jego doskonała kompozycja dopełniona została wspaniałą stylizacją wizerunków przy jednoczesnym zachowaniu prostoty i umowności symboliki przedstawieniowej.
Wbrew pozorom przedstawia nie tyle rozbudowany obrazowo program lokalnego samorządu, co — w moim przekonaniu —jest pieczęcią królewskiego miasta stołecznego, stanowiąc także echo (a może współgłos) manifestu ideowego króla Przemysła II, umieszczonego na jego pieczęci majestatowej z roku 1295.
Tłok pieczęci miejskiej ze średniowiecznym przedstawieniem używany był przez ponad 300 lat aż do 1637 roku. Jednym słowem zabytek klasy 0 — artefakt bezcenny — choć można go wycenić rynkowo. Dla porównania odnaleziony w roku 2012 tłok XIV-wiecznej pieczęci Hamburga został odkupiony za 450.000 Euro.
Minęło ponad 50 lat od momentu odnalezienia tłoka poznańskiej pieczęci, a do dziś tak naprawdę nikt nie poważył się na weryfikację dotychczasowych analiz jej wizerunku. Dość przypomnieć, że narracja wytyczona przed półwieczem przez ówczesne środowisko naukowe dowodziła, iż jego obrazowanie zawiera przedstawienie „piastowskiego orła”.
Nawet po upadku komuny, z uporem godnym utrwalaczy demokracji ludowej, podtrzymywano tezę z czasów słusznie minionych, iż widniejący na tarczy orzeł nie ma korony, a na głowie widnieją jedynie pióra, bo tak miewały orły na pieczęciach niemieckich. A przecież nawet „za Wylusia” orzeł w herbie był biały i miał koronę.
Jednocześnie latami nikt nie wziął do ręki tłoka, przechowywanego w archiwum miejskim, aby dokonać profesjonalnego oglądu. Dominowała analiza jego czarno-białych zdjęć, poligraficznie zrastrowanych dla potrzeb druku naukowych publikacji, wykonana za pomocą zegarmistrzowskiej lupki pod założoną tezę.
Nikt poza Jerzym Bąkiem, który na początku lat 90. zaryzykował tezę, iż orła wieńczy korona. To analiza tłoka, wykonana z jego inicjatywy przez policyjne laboratorium kryminalistyczne, pozwoliła przywrócić orłowi koronę. Nawet profesor Stefan Kuczyński ze zdumieniem oglądał zaprezentowany mu wydruk pieczęci wielkości 1,5 metra.
Co zatem oznaczał ideowy przekaz średniowiecznej pieczęci miejskiej — tego tak naprawdę nikt jeszcze nie wyjaśnił. Dlatego już dziś anonsuję, że nic nie jest takie, jak się wielu zdawało lub też nadal wydaje. Ale o tym przy innej okazji :)
Odsłonięcie pomnika Poznańskiego Czerwca 1956
28 czerwca 1981 r.
W czerwcu 1981 roku miało miejsce uroczyste odsłonięcie pomnika upamiętniającego poznański „Czarny Czwartek”. «Poznańskie Krzyże» stanowią dwa obeliski złączone wspólnym ramieniem oraz głowa orła.
Na froncie pierwszego krzyża widnieje data 1956. Na drugim umieszczone były pierwotnie daty 1968, 1970, 1976 oraz 1980. Nikt nie spodziewał się wówczas, że nadciąga grudzień 1981…
Koronacja Przemysła II
Katedra metropolitalna w Gnieźnie
26 czerwca 1295 r.
Wraz z objęciem tronu Królestwa Polskiego przez wielkopolskiego Piasta na jego pieczęci majestatowej pojawił się znak tożsamościowy polskiego państwa. Położony w tarczy ukoronowany orzeł z dumnie uniesioną głową stanowił manifestację programu zjednoczeniowego Królestwa Polskiego po ponad 200 letnim rozbiciu dzielnicowym.
Powrót królewskiego symbolu na znaki polskiego władcy dobitnie oznajmiała legenda otokowa, okalająca wizerunek polskiego orła na pieczęci:
+ Sam Wszechmocny Przywrócił Zwycięskie Znaki Polaków
Wizerunek państwowego orła pojawia się także na pieczęciach miast królewskich — pieczęci stołecznego miasta Poznania i pieczęci miejskiej Gniezna. Co ciekawe nie znajdziemy przedstawienia koronowanego orła na pieczęci miejskiej Krakowa z porównywalnego okresu, bo być może nie był to wcale orzeł polski.
Dlaczego warto przypominać datę koronacji Przemysła II nawet przy okazji jej mniej „okrągłych” rocznic? Ponieważ wydarzenie z roku 1295 pozwala każdemu obywatelowi polskiego państwa traktować białego orła w złotej koronie, jako swój znak narodowy. Więcej — pozwala go używać, jako znak tożsamościowy Polaka.
Z jednym jednak zastrzeżeniem. Otóż o ile przedstawienie samego orła w koronie uznać można za znak polskiego obywatela to już biały orzeł w złotej koronie na tarczy o czerwonym polu — czyli herb «Orzeł Biały» — jako symbol państwowy, przynależny jest wyłącznie państwu i jego organom.
Warto zatem, przy okazji projektowanej ustawy o symbolach narodowych Rzeczypospolitej, uzbroić najwyższe insygnium państwowe także w odpowiednie zapisy prawne. Pozwoli to na jednoznaczne odróżnienie symbolu państwowego od znaku przewidzianego dla użytku „osobistego”.
Dobrym przykładem takich rozwiązań są regulacje stosowane w prawodawstwie niemieckim. Zapisy ustawy o przekroczeniach porządkowych stanowią:
Wykroczenie administracyjne popełnia ten, kto bez zezwolenia używa herbu federalnego lub kraju związkowego lub wizerunku orła federalnego, albo odpowiedniej części herbu kraju związkowego lub wykorzystuje federalną flagę urzędową lub kraju związkowego.
Wymienionym w ust 1 herbom, flagom i godłom odpowiadają także te, które są łudząco do nich podobne.
Wykroczenie jest zagrożone karą grzywny.1
Wprowadzenie takich zastrzeżeń — w szczególności o łudzącym podobieństwie — pozwoli nie tylko na skuteczną ochronę ustawowego wzoru polskiego herbu, ale ograniczy także inwencję „twórczą” wszelkiej maści aktywistów i artystów oraz ich prawników, żonglujących definicjami «formy stylizowanej» oraz «artystycznego przetworzenia».
Koronacja Kazimierza Jagiellończyka
Katedra na Wawelu
25 czerwca 1447 r.
25 czerwca 1447 roku w krakowskiej katedrze na Wawelu został koronowany na króla Polski Kazimierz Jagiellończyk. Panowanie najmłodszego syna Władysława Jagiełły uznawane jest za wybitne. Podstawą tej oceny są efekty prowadzonej przez króla polityki — zagranicznej, dynastycznej oraz wewnętrznej.
Skuteczna polityka wobec Zakonu Krzyżackiego pozwoliła na odzyskanie Prus Królewskich, a tym samym nieskrępowanego dostępu do morza. Dzięki zabiegom dynastycznym Jagiellonowie zasiedli na tronie Czech i Węgier. Polityka wewnętrzna królestwa oparta została na współpracy ze stanem szlacheckim, co pozwoliło ograniczyć wpływy oligarchii magnackiej.
Order Virtuti Militari
ustanowienie: Stanisław August Poniatowski
projekt: Jan Filip Holzhausser
Mennica Warszawska
Warszawa 1792 r.
Zwycięstwo wojsk polskich nad wojskami rosyjskimi 18 czerwca 1792 roku bitwie pod Zieleńcami było bezpośrednią okazją ustanowienia królewskiego orderu wojennego — Virtuti Militari. Jego wprowadzenia zażądał ówczesny dowódca wojska koronnego — generał Józef książę Poniatowski.
Pierwszy wzór orderu miał postać medalu owalnego z monogramem królewskim na awersie oraz napisem VIRTUTI MILITARI na rewersie. Medal miał być noszony na wąskiej wstążce podobnej do wstążki orderu Św. Stanisława — czyli pąsowej. Dla szeregowych i podoficerów przewidziany był medal srebrny, a złoty dla oficerów.
22 czerwca król Stanisław August Poniatowski przesłał na ręce księcia Józefa Poniatowskiego 20 medali złotych oraz 40 srebrnych. Ordery wręczono 25 czerwca w obozie wojsk Rzeczypospolitej Ostrorogu na Wołyniu. Jego wprowadzenie nie było wówczas sformalizowane żadnym aktem prawnym.
Order miał być wręczany nie tyle za zasługi wojskowe, co za wykazanie się wybitną odwagą w obliczu wroga. W zamierzeniu order miał honorować w szczególności tych wojskowych, których czyny na polu bitwy przekraczały żołnierską powinność.
W sierpniu 1792 roku orderowi nadano kształt krzyża, wprowadzając jednocześnie rozdział na pięć klas: Krzyż Wielki z Gwiazdą, Krzyż Komandorski, Krzyż Kawalerski, Medal Złoty, Medal Srebrny. Order Krzyża Wojskowego wzorowany był na wizerunku austriackiego Orderu Wojskowego Marii Teresy.
Nadawania orderu zaprzestano po przystąpieniu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego 23 lipca 1792 roku do konfederacji targowickiej. W sierpniu ogłoszony został jej uniwersał, zawierający zakaz publicznego noszenia oraz przyznawania orderu, a także żądanie jego zwrotu pod sankcją utraty rang wojskowych.
O tym, że medale mogą być równie groźne jak armaty, przekonał się rosyjski poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny cesarzowej Rosji Katarzyny II — Jakob Seviers. Został odwołany za karę za nie „przypilnowanie” obrad Sejmu w Grodnie w listopadzie 1793 roku, który uchylił uniwersał konfederacji i przywrócił order jako odznaczenie wojskowe.
Pod naciskiem cesarzowej Katarzyny II król wraz z Radą Nieustającą uchylił w styczniu 1794 roku uchwałę sejmu grodzieńskiego. Zabroniono noszenia medali i krzyży Virtuti Militari, nakazując ich zwrot w ciągu miesiąca pod groźbą najsurowszych kar kryminalnych.
Na wieść o przystąpieniu króla do targowicy i wezwaniu do zaprzestania działań książę Józef Poniatowski zwrócił wszystkie ordery poza jednym — Virtuti Militari — a w liście do króla napisał:
Co do mnie, to z życiem chyba z nim się rozstanę i jeśli kiedy będę mieć dzieci, zostawię im go jako najpiękniejszą spuściznę i jako znak przypominający im krzywdę wyrządzoną ich Ojczyźnie, i wspomnienie najbardziej pochlebne, jakie im ojciec może zostawić.
Znak, że pośród zdrajców, pośród stu tysięcy Rosjan, z którymi walczył o dobro swego kraju i sławę swego króla, śmiał zachować niezależność swej myśli. 1
Wielka Pieczęć Stanów Zjednoczonych Ameryki
20 czerwca 1782 roku
Kongres Konynentalny Stanów Zjednoczonych
Projekt: Charles Thomson
Wykonanie: William Burton
20 czerwca 1782 roku przyjęty został ustawą Kongresu Kontynentalnego wizerunek Wielkiej Pieczęci Stanów Zjednoczonych. Jej ówczesny ustawowy wzór posiadał wyłącznie opis przedstawieniowy, zgodnie z którym awers pieczęci zawierał:
Herb: W tarczy dzielonej w słup na 13 srebrnych i czerwonych części, głowica błękitna; tarcza na piersi amerykańskiego bielika o barwach naturalnych, w prawym szponie gałązka oliwna, w lewym pęk 13 strzał, wszystko w barwach naturalnych, w dziobie zwój z mottem: „E pluribus unum”.
Klejnot: Powyżej głowy orła widocznej znad tarczy, wyłaniający się z chmury złoty nimb, który otacza 13 gwiazd tworzących srebrną konstelację na błękitnym polu. 1
13 czerwca 1782 roku komitet Kongresu Kontynentalnego zwrócił się do Sekretarza Kongresu Charlesa Thomsona z propozycją opracowana projektu Wielkiej Pieczęci. Na jego ręce przekazano 3 wersje wykonane w latach 1776-1782.
Thomson przygotował czwarty projekt, łączący symboliczne elementy zaproponowane w poprzednich opracowaniach. Przedstawiony przez niego pisemny opis wzoru pieczęci, zawierający także wyjaśnienie symboliki, został zatwierdzony przez Kongres w dniu 20 czerwca 1782 roku.
Projekt awersu pieczęci przedstawiał orła z rozpostartymi skrzydłami. Orzeł dzierżył w prawym szponie gałązkę oliwną, a w lewym wiązkę 13 strzał, reprezentujących 13 kolonii. Na korpusie orła widniała tarcza z heraldyczną figurą — tzw. szewronem (krokwią) — składającą się z 2 ukośnych belek, dzielonych na 13 czerwono-białych pasów.
Na bazie tego wzoru ostateczny wizerunek Wielkiej Pieczęci — restylizowany zgodnie z zasadami heraldyki — opracował William Burton.
Od 1782 roku wycięto łącznie 7 matryc Wielkiej Pieczęci. Drugą z kolei była matryca Troopa z roku 1841, na której widniało 6 strzał zamiast 13. Trzecią był tłok z roku 1825 przygotowany dla potrzeb pieczętowania traktatów. W roku 1877 powstała czwarta matryca — Baumgartena — bazująca na wzorcu z roku 1841, powielająca także błędną ilość strzał.
W roku 1885 powstała piąta matryca pieczęci, która stała się obowiązującym do dziś wzorem. Po jej zużyciu wycięto w roku 1904 szósty z kolei tłok pieczęci — tzw. matrycę Zeitlera. Na jego podstawie w roku 1986 wykonano siódmą matrycę Wielkiej Pieczęci, która używana jest do dziś.
Ciekawostką jest fakt, że choć Charles Thompson przygotował w roku 1782 także wzór rewersu pieczęci. Przedstawiał on niedokończoną piramidę zwieńczoną zamkniętym w trójkącie Okiem Opatrzności. Do dziś używane jest jednak wyłącznie przedstawienie z awersu, które stało się jednocześnie godłem USA.
Warto podkreślić, że z uwagi na pełnioną przez Wielką Pieczęć rolę amerykańskiego godła państwowego, zarówno użytkowanie jej pełnego wizerunku, jak i przedstawienia samego orła, przynależne jest wyłącznie organom władzy Stanów Zjednoczonych.
Restrykcyjna ochrona skutecznie chroni amerykański symbol tożsamościowy przed niekontrolowanymi zastosowaniami komercyjnymi i pseudoartystycznymi, tak częstymi w przypadku polskiego symbolu państwowego:
§ 713. Kodeksu Karnego Stanów Zjednoczonych: „Korzystanie z wizerunku Wielkiej Pieczęci Stanów Zjednoczonych, Pieczęci Prezydenta i Wiceprezydenta, Pieczęci Senatu Stanów Zjednoczonych, Pieczęci Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych i Pieczęć Kongresu Stanów Zjednoczonych.
(a) Ktokolwiek świadomie eksponuje wydrukowany lub przedstawiony w innej formie wizerunek Wielkiej Pieczęci Stanów Zjednoczonych, lub Pieczęci Prezydenta lub Wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, albo Pieczęci Senatu Stanów Zjednoczonych, albo Pieczęci Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, albo Pieczęci Kongresu Stanów Zjednoczonych, lub dowolną jej podobiznę, w — lub w połączeniu z — każdej reklamie, plakacie, ulotce, książce, broszurze lub innych publikacjach, publicznych spotkaniach, imprezach, filmie, programie telewizyjnym, lub innej produkcji, lub na budynku, pomniku czy papeterii, w celu komunikacji lub w racjonalnej argumentacji, obliczonej na wywarcie błędnego przekonania o sponsorowaniu lub akceptacji przez rząd Stanów Zjednoczonych lub przez jego departament, agencję lub ich współpracy przy tych czynnościach, podlega karze grzywny na podstawie niniejszego artykułu lub pozbawienia wolności nie więcej niż sześć miesięcy, lub obu.” 2
Spotkanie Biden — Putin
Genewa
16 czerwca 2021 r.
Wypowiedź prezydenta Władimira Putina, przekazana mediom po krótkim spotkaniu z prezydentem Joe Bidenem w Genewie:
Nie mam żadnych złudzeń. Złudzenia takie są niemożliwe.
przypomina słowa cara Aleksandra II:
Żadnych mrzonek, panowie, żadnych mrzonek.
Co prawda oba zdania dzieli okres 165 lat, ale dotyczą dokładnie tego samego — roli Rosji w kontekście status quo tej części Europy. O ile w 1856 roku car Wszechrusi i rozwiewał „marzenia” Polaków co do własnego Królestwa, o tyle konstatacja prezydenta Rosji oznacza jasną deklarację, co do prowadzonej polityki.
Spotkanie prezydentów Stanów Zjednoczonych i Federacji Rosyjskiej było krótkie. Oznacza to, że w dyplomatycznych rozmowach nie było — kolokwialnie ujmując — żadnego „handlu”. Amerykańskie dictum nie dało podstaw do jakichkolwiek negocjacji, poza przyjęciem wyartykułowanego stanowiska do wiadomości przez Rosję.
Jedyną racjonalną — z punktu widzenia Rosji — odpowiedzią na uznanie dotychczasowej polityki za agresywną, jest jej… kontynuacja. Rosja bowiem nie ma złudzeń, co do swojej przyszłości, ponieważ stoi pod ścianą. Bałtycka gaz-rura musi zostać ukończona. Za wszelką cenę i bez oglądania się na mniej czy bardziej dotkliwe sankcje.
Źródła rosyjskich surowców strategicznych obliczone są na najbliższe 20 lat. Przez ten czas Rosja musi na nich zarobić, aby nie tyle przetrwać, co zbudować kolejną przewagę. W tym zabezpieczyć opanowanie zasobów w Arktyce. Rosji potrzebny jest zatem kolejny skok technologiczny, aby utrzymać swoją pozycję w wymiarze globalnym.
Rosja ma na dziś w Europie wystarczającą przewagę polityczną — wspartą w państwach Unii jej wewnętrzną agenturą — aby „prywatny” projekt ukończyć. Dysponuje także odpowiednią presją militarną, aby projekt obronić. Łącznie z jednostkami podwodniaków wyposażonych w broń do strzelania pod wodą.
Rosja musi jednak natychmiast pobudzić zachodnioeuropejski rynek do „ssania” — marchewką lub kijem. Marchewką będą wszelkiego rodzaju gratyfikacje przekazywane zaprzyjaźnionym politykom lub rządom — wystarczy tylko skuteczne powielanie casusu Schrödera.
Kijem natomiast będzie gra na dezintegrację Unii Europejskiej oraz poszczególnych krajów. Posłuży temu inicjacja zapalnych punktów w Europie — od stymulacji wewnętrznych konfliktów secesyjnych (Hiszpania), przez podsycanie antagonizmów społecznych i religijnych (Francja, Niemcy), aż po nakręcanie „wojen” ideologicznych (ekologia, LGBTQI+).
W ostateczności Rosja sięgnie po argument siły, którego celem będzie fizyczna eliminacja zabezpieczeń energetycznych Europy. Zarówno jej magazynów strategicznych surowców, jak i źródeł ich wydobycia. Do tego jednak będzie potrzeba wykreowania odpowiedniego pretekstu.
Czy oznacza to, że «Imperium Zła» powróci? Tak, ale niekoniecznie w takiej postaci, jaką sobie wyobrażamy. Warto pamiętać aktualne słowa Władimir Putina:
Rosja nie ma w zwyczaju nikogo zabijać.
Fakt — w oficjalnej propagandzie Rosja nigdy nikogo nie atakowała, gdyż zawsze była «mirotworcą». Dwugłowy orzeł niekoniecznie przybierze zatem imperialne — czarne barwy. Można się raczej spodziewać, że znów podniesie sztandary wyzwoliciela — wybawcy. Jak już kiedyś pisałem — mogą być to nawet sztandary III Rzymu.
Co to może oznaczać dla Polski? O tym przy innej okazji.
Międzynarodowy Dzień Heraldyki
10 czerwca
10 czerwca 1128 roku w Rouen piętnastoletni Godfryd Plantagenet został pasowany na rycerza przez normańskiego króla Anglii Henryka I. Z tej okazji nadany mu został własny herb — sześć złotych lwów w błękitnym polu. Stanowił on uszczerbienie znaku władcy — dwa złote lwy w czerwonym polu — przez jego pomnożenie i odmianę barwy tła.
Przedstawienie herbu Plantageneta zachowane zostało na emaliowanej płycie jego grobowca, znajdującego się w katedrze w Le Mans. Znak osobisty w takiej postaci utrwalony został także w kronice Historia Anglorum przy adnotacji o śmierci Williama Longespee — wnuka Godfryda.
Herb z ozdobnej płyty grobowej uznany został za najstarszy znany wizerunek heraldyczny, stąd dzień rycerskiej nobilitacji Godfryda Plantageneta stał się datą Międzynarodowego Dnia Heraldyki. W tym roku dzień dedykowany heraldyce obchodzony jest po raz 9.
Niewielu jednak wie, że inicjatywa ustanowienia Dnia Heraldyki powstała w roku 2013 w Polsce w środowisku związanym ze stowarzyszeniem Polska Wspólnota Heraldyczna. Pomysł jej ówczesnego prezesa Tomasza Steifera został podjęty i rozpropagowany przez prywatne stowarzyszenie IAAH — The International Association of Amateur Heralds.
Flaga Polski
The Foch Victory-Harmony Banner
New York Tribune
8 czerwca 1919 r.
8 czerwca 1919 roku w amerykańskim dzienniku New York Tribune opublikowano wizerunek The Foch Victory-Harmony Banner. Sztandar stanowił dar amerykańskich przyjaciół dla francuskiego marszałka wielkiego Ferdynanda Focha — wodza armii sprzymierzonych. 1
Okazjonalna chorągiew, przekazana marszałkowi w uznaniu jego zasług dla cywilizacji, zawierała czterdzieści osiem flag państw alianckich — uczestników I wojny światowej. Ich wizerunek uzupełniało motto: „Victoria Concordia Crescit”. Flaga Francji została umieszczona na początku na cześć narodu francuskiego i marszałka Focha.
W pierwszym rzędzie ukazane zostały flagi alianckich państw-protektorów Belgii i Serbii — krajów, będących pierwszymi ofiarami wojny. Pozostałe flagi — w tym bandery wojenne — rozmieszczono bez odwoływania się do jakiejkolwiek precedencji dla stworzenia harmonijnej kompozycji.
Na sztandarze umieszczono także flagi państw nowo powstałych — Polski i Czecho-Słowacji. Flaga czechosłowacka przedstawiona została w jej pierwotnych biało-czerwonych barwach z lat 1918-1920. Polskę reprezentowała chorągiew Rzeczypospolitej z białym orłem na płacie czerwonym.
Ciekawostką są dwa fakty:
przedstawienie chorągwi Rzeczypospolitej przed jej oficjalnym ustanowieniem ustawą o godłach i barwach RP z 1 sierpnia 1919 roku
wskazanie amarantu, jako barwy jej płata.
Jednak najbardziej intrygująca jest legenda zamieszczona w redakcyjnym opisie polskiej flagi: 2
Bardzo piękna flaga przedstawiająca białego orła na amarantowym tle. Ma legendarne pochodzenie. Dwaj bracia Czech i Rus założyli osadę, z której powstało miasto Gnezno. Czech znalazł gniazdo orła białego i wziął orła białego za swoje godło i w ten sposób założył to, co wyrosło na Królestwo Czech.
O ile przypisanie legendarnemu Czechowi roli twórcy symbolu Orła Białego, jako królewskiego znaku Czech, można wpisać w tradycję dziennikarskiej rzetelności à rebours, to jednak powstaje pytanie, skąd w ogóle mogła pochodzić owa wiedza na temat egzotycznych krajów.
Jak pisałem w 2016 roku, moim — oczywiście subiektywnym i skromnym zdaniem — wytłumaczenia czeskiego wątku, zamieszczonego w opisie historii polskiego symbolu, należy szukać w ożywionej działalności politycznej Tomasza Masaryka — czeskiego działacza niepodległościowego — prowadzonej w Ameryce w roku 1918.
Czech czy Lech — nie mówiąc już o Rusie, jako współzałożycielu Gniezna — to z punktu widzenia amerykańskiego czytelnika mało ważne. Trudno też sądzić, by amerykańscy dziennikarze posiadali wiedzę na temat polskiej i czeskiej historii — w szczególności tej legendarnej — by móc weryfikować treści pojawiające się w przestrzeni publicznej.
Niestety po upływie ponad 100 lat, mimo postępu technologii pozwalających na prowadzenie pogłębionych badań, niewiele się zmienia. Na fałszowanie ogólnospołecznej świadomości historycznej nadal mają wpływ treści oparte na nierzetelnie opracowanych źródłach.
Ktoś czegoś nie doczyta, coś przeinaczy lub źle przetłumaczy, pominie istotne źródła, nie dokona rzetelnej kwerendy, a na koniec oceni artefakt na oko ze zdjęcia. Potem „ekspercko” coś opublikuje, stosując w tytule prawo Betteridge'a, i tak słowo wypuszczone wróblem powróci wołem — żeby nie powiedzieć bykiem.
Taki „głuchy telefon” ma miejsce także dziś, a jego współczesną formą są media elektroniczne, stanowiące narzędzie transmisji szczątkowej wiedzy. Nie liczy się bowiem rzetelność informacji, lecz clickbait, generujący zyski z odsłon treści zamieszczanych w internecie.
W moim osobistym przekonaniu do takiej kategorii należy zarzut popełnienia plagiatu, postawiony wobec autora godła II RP przez historyka Jerzego Michtę, wsparty domniemaniem graniczącym z pewnością daleko posuniętej inspiracji ilustratora Andrzeja-Ludwika Włoszczyńskiego, a rozpowszechniony przez dziennik «Rzeczpospolita» w roku 2018 pod znamiennym tytułem: 3
Godło Polski jest plagiatem?
Orzeł morski
gniazdo bielików w Matsalu
Estonia
Przy okazji wiosennych obserwacji pozwalam sobie przedstawić źródłową odpowiedź na pytania o „naturę” heraldycznego przedstawienia «Orła Białego».
8 maja
Narodowy Dzień Zwycięstwa
Ustawa z dnia 24 kwietnia 2015 r.
8 maja 1945 moskiewska agentura, zawłaszczając władzę w Polsce bez konstytucyjnego mandatu, ale za to z pomocą sowieckich bagnetów, ustanowiła 9 maja Narodowym Świętem Zwycięstwa i Wolności.1 Dekret ten obowiązywał do 2015 roku. Na mocy ustawy z 24 kwietnia ustanowiono 8 maja Narodowym Dniem Zwycięstwa.2
Mit wykonywania przez Armię Czerwoną „misji obrońcy”, kultywowany jest zresztą do dziś nie tylko w samej Rosji, lecz od lat eksportowany globalnie w ramach działań „kulturalnych” rosyjskich placówek dyplomatycznych na całym świecie.
Komunistyczne władze PRL wydatnie dbały o propagowanie świętowania wdzięczności wobec sowieckich „oswobodzicieli”. Przykładem może być plakat Tadeusza Trepkowskiego z roku 1946 pt.: Chwała wyzwolicielom.
Warto zatem przypomnieć, że gdy 8 maja 1945 roku świętowano kapitulację Niemiec i zakończenie wojny w Europie, w moskiewskim więzieniu na Łubiance siedzieli przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego, porwani przez sowiecki kontrwywiad w Warszawie w marcu 1945 r.:
Jan Stanisław Jankowski — Delegat rządu RP i wicepremier na Kraj
gen. Leopold Okulicki — Komendant Główny AK, Komendant Główny organizacji „NIE”
Kazimierz Pużak — przewodniczący Rady Jedności Narodowej — PPS „Wolność, Równość, Niepodległość”
Józef Stemler-Dąbski — wiceminister Departamentu Informacji DelegaturyRP na Kraj
Antoni Pajdak — PPS „WRN”
Stanisław Jasiukowicz — Stronnictwo Narodowe
Kazimierz Kobylański — Stronnictwo Narodowe
Zbigniew Stypułkowski — Stronnictwo Narodowe
Aleksander Zwierzyński — Stronnictwo Narodowe
Józef Chaciński — Stronnictwo Pracy
Franciszek Urbański — Stronnictwo Pracy
Adam Bień — Stronnictwo Ludowe
Kazimierz Bagiński — Stronnictwo Ludowe
Stanisław Mierzwa — Stronnictwo Ludowe
Eugeniusz Czarnowski — Zjednoczenie Demokratyczne
Stanisław Michałowski — Zjednoczenie Demokratyczne.
Order Świętego Stanisława
król Stanisław August Poniatowski
7 maja 1765 roku
7 maja 1765 r. ustanowiony został przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Order Świętego Stanisława.
Dewiza orderu brzmiała «PRÆMIANDO INCITAT» — Nagradzając zachęca. Order nadawany był w liturgiczne święto patrona Polski św. Stanisława biskupa i męczennika, obchodzone w Polsce 8 maja.
Otrzymanie godności Kawalera OŚS wymagało dowiedzenia szlachectwa 4 pokoleń rodu po mieczu i kądzieli. Order zobowiązywał do dozgonnej wierności królowi i Rzeczypospolitej.
Order po III zaborze został najpierw skasowany, wraz z innymi polskimi orderami, a później zawłaszczony przez carską Rosję. Nie należy zatem mylić polskiego orderu z Cesarskim i Królewskim orderem Świętego Stanisława.
Więcej o znaczeniu barw Orderu Św. Stanisława postaram się napisać jutro.
Święto Narodowe 3 Maja
Rocznica Uchwalenia Konstytucji 3 Maja 1791 roku
Dlaczego uchwalenie Konstytucji 3 Maja roku 1791 można uznać za fakt wyjątkowy?
Primo — prawo państwowe ustanowione zostało przez króla w porozumieniu ze stanami sejmowymi.
Secundo — zmiany ustrojowe przeprowadzono bezkrwawo.
Warto przypomnieć że ówczesny „klimat” Europy nie sprzyjał wprowadzeniu reformy państwa. Na dworach oświeconego absolutyzmu polskość oznaczona była piętnem nienormalności. Polskę przedstawiano jako kraj zacofany i bez rządu, a rozbiór Rzeczypospolitej w roku 1772 został uznany za słuszny przez „oświeconą opinię publiczną Europy”.
Konstytucja 3 Maja była próbą oczyszczenia ustroju przez powrót do źródeł moralności. Polską «Rewolucję Trzeciomajową» przeprowadzono bez przemocy w oparciu wartości chrześcijańskie. Uchwalane ówcześnie prawo oparte było na fundamencie religijnym, a inwokacja preambuły Ustawy Rządowej brzmiała: — W imię Boga w Troycy Świętey jedynego.
Oświeceniowe idee zmian ustrojowych nie zostały wcielone w ich francuskim modelu. Równości nie regulowano gilotyną, a wolności nie definiowano wolnością od Boga i nie realizowano agresywną sekularyzacją wszystkich dziedzic życia społecznego. Braterstwo i „siostrzaństwo” nie żywiło się atawistyczną nienawiścią do Kościoła Katolickiego. Dlatego należy docenić narodowy wysiłek w przekroczeniu partykularnych interesów. Jak wiemy, nie wszystkim było to w smak, a reforma ustrojowa została przerwana. Beneficjenci „starego porządku” nie zamierzali dopuścić do utraty swoich przywilejów. Dla utrzymania dotychczasowego status quo sięgnęli po „pomoc” zagraniczną.
Choć w kontekście wydarzeń, które miały miejsce później nasuwa się pytanie — czy kielich jest w połowie pełny, czy raczej w połowie pusty? — warto przypomnieć cytat z amerykańskiej gazety Columbian Centinel z roku 1792:
Można bez przesady powiedzieć, że w Polsce w ubiegłym roku w jednym dniu narodził się naród wolnych ludzi. Widzieliśmy tam rewolucję rządową, korzystną dla narodu, planowaną, ogłoszoną i wprowadzoną w życie przez króla.*
Vivat Król! Vivat Naród! Vivat wszystkie stany!
Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej
Ustanowienie: 20 lutego 2004 r.
Jedna była — gdzie? Pod Tobrukiem.
Druga była — gdzie? Pod Narwikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino.
A każda jak zorza szalona,
biało-czerwona, biało-czerwona,
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
biało-czerwona.
Zebrały się nocą flagi.
Flaga fladze dodaje odwagi:
No, no, nie bądź taka zmartwiona.
Nie pomogą i moce piekła:
jam ciebie, tyś mnie urzekła,
nie zmogą cię bombą ni złotem
i na zawsze zachowasz swą cnotę.
I nigdy nie będziesz biała,
i nigdy nie będziesz czerwona,
zostaniesz biało-czerwona,
jak wielka zorza szalona,
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
najukochańsza, najmilsza,
biało-czerwona.
Tak mówiły do siebie flagi
i raz po raz strzelił karabin,
zrobił dziurę w czerwieni i w bieli.
Lecz wołały flagi: Nie płaczcie!
Choćby jeden strzępek na maszcie,
nikt się zmienić barw nie ośmieli.
Zostaniemy biało-czerwone,
flagi święte, flagi szalone.
Spod Tobruku czy spod Murmańska,
niech nas pędzi dola cygańska,
zostaniemy biało-czerwone,
czerwone jak puchar wina,
białe jak śnieżna lawina,
biało-czerwone.
O północy przy zielonych stolikach
modliły się diabły do cyfr.
Były szarfy i ordery, i muzyka
i stukał tajny szyfr.
Diabły w sercu swoim głupim, bo niedobrym
rozwiązywały biało-czerwony problem.
Łkała flaga: Czym powinna
zginąć, bo jestem inna?
Bo nie taka dyplomatyczna,
bo tragiczna, bo nostalgiczna,
ta od mgieł i od tkliwej rozpaczy,
i od serca, które nic nie znaczy,
flaga jak ballada Szopenowska,
co ją tkała sama Matka Boska.
Ale wtedy przyszła dziewczyna
i uniosła flagę wysoko,
hej, wysoko, ku samym obłokom!
Jeszcze wyżej, gdzie się wszystko zapomina,
jeszcze wyżej, gdzie jest tylko sława
i Warszawa, moja Warszawa,
Warszawa jak piosnka natchniona,
Warszawa biało-czerwona,
biała jak śnieżna lawina,
czerwona jak puchar wina,
biało-czerwona, biało-czerwona,
hej, biało-czerwona. *
Koronacja królewska
Stefan Batory
biskup kujawski Stanisław Karnkowski
Kraków, Katedra na Wawelu
1 maja 1576 r.
445 lat temu, w krakowskiej katedrze na Wawelu, biskup Stanisław Karnkowski koronował siedmiogrodzkiego księcia Stefana Batorego na Króla Polski. Przed przyjęciem korony zaślubił Annę Jagiellonkę, noszącą tytuł Królowej Korony i Wielkiego Księcia Litwy.
Puszczając wodze fantazji można zadać sobie pytanie — czym byłoby dla Rzeczypospolitej nastanie dynastii Batorych, gdyby z tego małżeństwa pojawił się syn…?
W 350 rocznicę uroczystego wjazdu Stefana Batorego do Krakowa Polskie Koleje Państwowe wydały okazjonalny plakat według projektu profesora Zygmunta Kamińskiego. Rok poźniej II Rzeczpospolita przyjmie nowy wzór godła państwowego jego autorstwa.
Orzeł morski bielik (Haliaeetus albicilla)
gniazdo w Durbe / Kurzeme
Łotwa
Tegoroczna wiosna niestety nie sprzyja parze orłów morskich z gniazda w łotewskim Kurzeme. Pierwszą przeszkodą była śmierć samca. Nowy partner, z uwagi na młody wiek, najwyraźniej nie ma jeszcze odpowiedniego doświadczenia w dokarmianiu samicy zmuszonej do pozostawania w gnieździe.
Drugą przeszkodą był powrót zimowej aury, utrudniającej znalezienie podstawowego pokarmu — ryb. Ochłodzenie temperatury wód skutkuje ich gromadzeniem się przy cieplejszym dnie. Niedokarmiana samica przestała ogrzewać dwa wyklute pisklęta. Doprowadziło to do ich śmierci przez wychłodzenie. W gnieździe pozostało trzecie ze złożonych jaj.
W zeszłorocznym lęgu, na skutek agresywnych zachowań najstarszego z piskląt, wpadło z gniazda najmłodsze. Być może tym razem właśnie to ostatnie otrzymało szansę na przeżycie.
Uzupełnienie z 28 kwietnia
Natura rządzi się swoimi prawami — tegoroczny lęg orła morskiego w łotewskim Durbe został zniszczony. Przyczyną była najprawdopodobniej wewnątrzgatunkowa walka o terytorium. Próba jego przejęcia doprowadziła do przepędzenia lub zabicia samca, broniącego swojego gniazdowiska.
Osamotniona samica, atakowana przez inne orły, pozostawała w chronionym gnieździe przez kolejne dni, nie będąc dokarmiana. Po pewnym czasie w rolę nowego „partnera” wszedł młody samiec. Jednak jego starania nie zapewniły odpowiedniej ilości pożywienia.
Samica została zmuszona do opuszczania gniazda, celem samodzielnego zdobycia pokarmu. Choć w opiekę nad pozostawianym potomstwem angażował się także „konkubent” to w zachowaniu samicy nastąpiła zauważalna zmiana. Priorytetem stało się dla niej własne przetrwanie.
Dniem krytycznym był 25 kwietnia, gdy pisklęta zostały wystawione przez cały dzień na działanie obniżonej temperatury. Pomimo całonocnego ogrzewania przez matkę padły następnego poranka z wychłodzenia i wygłodzenia. Gdy pisklęta nie dawały już oznak życia zostały przez nią zjedzone.
Samica podjęła jeszcze wysiadywanie ostatniego jaja. Jednak gdy w poszukiwaniu pożywienia ponownie opuściła gniazdo, pozostawione bez opieki jajo zostało zjedzone przez obcego orła. Co znamienne — agresor podjął także działania destruktywne, niszcząc wymoszczone dno gniazda.
Tym samym dobiegła końca historia pary gniazdującej w tym miejscu od 2016 roku.
Uroczystość św. Wojciecha
biskup męczennik — patron Polski
23 kwietnia
23 kwietnia 997 roku, podczas swojej podroży misyjnej na terenach zamieszkałych przez Prusów, został zabity biskup misyjny Wojciech. Wedle przekazów hagiograficznych jego odciętą głowę miał strzec orzeł.
Rzecz cudowna i niesłychana! Szczęśliwe ciało przez sześć dni spoczywało w rzece, w której je zanurzono, siódmego zaś spłynęło jak ryba na brzeg, gdzie je znaleziono, a przez trzy dni orzeł pilnował zatkniętej na palu głowy, by nie ruszył jej żaden ptak.1
Takie też przedstawienie zamieszczone zostało w XV kwaterze Porta Regia, czyli Drzwi Gnieźnieńskich, ufundowanych za Mieszka Starego w XII wieku. Przy marach męczennika z ciałem owiniętym w całun oraz jego głową nabitą na ociosany dębczak, przedstawiony został czuwający ptak.
Płaskorzeźba zwana „Wystawieniem zwłok i głowy biskupa Wojciecha” zawiera z pozoru scenę rodzajową. Jednakże w moim przekonaniu to właśnie ten historyczny przekaz z okresu początków polskiej państwowości, zawiera swoisty kod symboliczny, wskazujący źródło pochodzenia polskiego znaku narodowego — Orła Białego.
Ale o tym już przy innej okazji :)
Orzeł morski bielik (Haliaeetus albicilla)
gniazdo w Kurzeme
Łotwa
Proszę Państwa — oto jest: Pierwowykluty.
W łotewskim gnieździe orła morskiego — zwanego bielikiem — wykluło się pierwsze pisklę. W tegorocznym lęgu — podobnie jak rok wcześniej — złożone zostały trzy jaja. Oby tym razem udało się szczęśliwie wyprowadzić z gniazda wszystkie młode.
Codzienne życie w orlim gnieździe można obserwować online za pośrednictwem mojego portalu w zakładce Orli dom na żywo — zapraszam.
Koronacja królewska
Bolesław Chrobry
arcybiskup gnieźnieński Hipolit
Gniezno, Katedra metropolitalna
18 kwietnia 1025 r.
996 lat temu Bolesław Chrobry namaszczony został świętym olejem. Na głowie Piasta spoczęła królewska korona. Tym samym polski władca otrzymał należną mu od lat godność, a «regnum sclavorum gothorum sive polonorum» uzyskało „formalny” status europejskiego królestwa.
Sakralne pomazanie dopełniło świecki akt przyznania mu królewskiej godności, dokonany w Gnieźnie w roku 1000 przez cesarza Ottona III. Symboliczne przekazanie cesarskich insygniów przydało mu status „przyjaciela cesarza i sprzymierzeńca narodu rzymskiego”. Rokowało to nadzieje na pomyślny rozwój państwa i wzrost rangi jego władców.
Nagła śmierć młodego cesarza zmieniła jednak „europejski” klimat polityczny. Następca Ottona przez prawie ćwierć wieku od Zjazdu gnieźnieńskiego skutecznie blokował polskiemu władcy możliwość uzyskania korony. Dopiero w wyniku śmierci cesarza Henryka II i jego stronnika na papieskim tronie pojawiła się szansa na sakralną koronację Chrobrego.
O tym, że było to nie w smak niemieckim sąsiadom świadczyć może kronikarski zapis Wippona, prezbitera kapeli dworskiej Konrada II, zakończony ewidentną Schadenfreude:
W tym samym roku, który to wymieniłem już wcześniej, Słowianin Bolesław, książę Polaków, zdobył z krzywdą króla Konrada insygnia królewskie i tytuł królewski, lecz jego zuchwalstwo przyćmiła nagła śmierć.*
Śmierć Chrobrego dwa miesiące po koronacji (kolejny „nagły” zbieg okoliczności) zaważyła na jego wieloletnich staraniach zrównania statusu polskiego króla z władcami niemieckimi. Uprawniała go do tego nie tylko silna pozycja w obrębie słowiańszczyzny, ale także koligacje z rodziną cesarską, uzyskane poprzez małżeństwo syna — Mieszka II Lamberta.
Umocnienie pozycji Piastów było jednak ewidentnie solą w oku władców niemieckiej Rzeszy. Polskie królestwo stanęło na drodze jej ekspansji. Nie tak miało być. Polityka zarządzających buforowym wschodnim pograniczem cesarstwa — tzw. marchiami — miała na celu wasalizację lokalnych władztw oraz podbój i wchłonięcie ziem słowiańszczyzny.
Doświadczenie Chrobrego, wyniesione jeszcze z czasów panowania swego ojca, skłaniało go do zabezpieczania państwa przez jego maksymalne wzmacnianie. Rzeczywistym przeciwnikiem było nie tyle Święte Cesarstwo Rzymskie, co niemieccy władcy, sprawujący w nim uzurpatorskie rządy „überkrólów” pod osłoną cesarskiej korony.
Prowadzona przez Bolesława polityka negowała narzucone słowiańskich władcom status quo, które sprowadzało ich do roli trybutariuszy. W rzeczywistości mieli być wasalami nie tylko cesarza zachodniego Cesarstwa Rzymskiego, ale także niemieckich królów. Skuteczne przeciwstawienie się wymagało prowadzenia aktywnych działań w regionie — także z pozycji siły.
Do sprawowania takiej roli potrzebne były nie tylko ambicje, ale także faktyczna siła — militarna i gospodarcza. Taką pozycję Chrobry przez lata wywalczył. Polski władca reprezentował nie tylko silne, ale także bogate państwo, czerpiące dochody z położenia na skrzyżowaniu regionalnych szlaków handlowych Europy.
Dlatego na długo przed swoją koronacją w 1025 roku Bolesław bił monetę z tytułem «REX». Nie był to jednak wyraz niespełnionych aspiracji, czy też frustracji z powodu odmowy przyznania należnej mu korony i uznania jego państwa za królestwo. To była manifestacja realnej i suwerennej władzy.
900 lat poźniej odrodzone państwo polskie wybije na cześć koronacji Chrobrego monety z jego podobizną autorstwa Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej. Na rewersie monety umieszczony zostanie koronowany orzeł w nowej stylizacji, wedle projektu jej męża. W 1927 roku profesor Zygmunt Kamiński zaprojektuje nowy wzór polskiego herbu.
Zamierzeniem władz II Rzeczypospolitej było stworzenie w regionie na tyle silnego bytu politycznego, który byłby zdolny oprzeć się prowadzonej przez państwa ościenne agresywnej polityce o 1000-letniej tradycji.
Historia magistra vitæ est.
Chrzest księcia Mieszka
Wielka Sobota 966
Za sprawą chrztu Mieszka, zarządzane przez niego władztwo weszło w roku 966 na arenę polityczną ówczesnej Europy. Chrzest traktować zatem można nie tylko jako fakt religijny, ale także — a może przede wszystkim — jako akt polityczny, sygnał skierowany do Cesarstwa Rzymskiego, a w szczególności do Marchii Wschodniej, agresywnie i konsekwentnie dążącej do podboju „pogańskich” Słowian.
Można zatem stwierdzić, że chrzest uratował nie tylko ówczesną — polańską teraźniejszość, ale w konsekwencji przyszłość rodzącego się państwa Piastów i dzisiejszej Polski.
Tym wszystkim, którzy dziś jako Polacy i w języku polskim formułują zarzuty wobec historycznej chrystianizacji Polski, pozwolę sobie przedstawić parafrazę niemieckiego „klasyka”:
Kto w naszych czasach jeszcze mówi o eksterminacji Słowian Połabskich? *
Zbrodnia katyńska
Rosja 1940
Katyń przypomina o fundamentalnej prawdzie — Zło jest obecne realnie. Dowodzi istnienia rzeczywistości, która rządzi się jedynym prawem: Żadnych zasad!
W tej rzeczywistości nie istnieje pojęcie „obiektywizmu”, gdyż wyłącznym odniesieniem jest cel ustalany doraźnie ustalany. Cel ten może się zmieniać, ale zawsze uświęca środki do jego osiągnięcia.
Jedynym „dobrem” jest natomiast to, co służy wyznaczonemu celowi.
Lot PLF 101
Smoleńsk, Rosja
10 kwietnia 2010
1. Kaczyński Lech — Prezydent RP | 2. Kaczyńska Maria — Małżonka Prezydenta RP | 3. Kaczorowski Ryszard — b. Prezydent RP na uchodźstwie | 4. Agacka-Indecka Joanna — Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej | 5. Bąkowska Ewa — wnuczka Gen. bryg. Mieczysława Smorawińskiego | 6. Błasik Andrzej — Dowódca Sił Powietrznych RP | 7. Bochenek Krystyna — wicemarszałek Senatu RP | 8. Borowska Anna Maria — przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji | 9. Borowski Bartosz — przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji | 10. Buk Tadeusz — Dowódca Wojsk Lądowych RP | 11. Chodakowski Miron — Prawosławny Ordynariusz Wojska Polskiego | 12. Cywiński Czesław — Przewodniczący Światowego Związku Żołnierzy AK | 13. Deptuła Leszek — przedstawiciel Parlamentu RP | 14. Dębski Zbigniew — osoba towarzysząca | 15. Dolniak Grzegorz — przedstawiciel Parlamentu RP | 16. Doraczyńska Katarzyna — przedstawiciel Kancelarii Prezydenta RP | 17. Duchnowski Edward — Sekretarz Generalny Związku Sybiraków | 18. Fedorowicz Aleksander — tłumacz języka rosyjskiego | 19. Fetlińska Janina — senator RP | 20. Florczak Jarosław — funkcjonariusz BOR | 21. Francuz Artur — funkcjonariusz BOR | 22. Gągor Franciszek — Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego | 23. Gęsicka Grażyna — przedstawiciel Parlamentu RP | 24. Gilarski Kazimierz — Dowódca Garnizonu Warszawa | 25. Gosiewski Przemysław — przedstawiciel Parlamentu RP | 26. Gostomski Bronisław — ks. prałat | 27. Handzlik Mariusz — Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP | 28. Indrzejczyk Roman — Kapelan Prezydenta RP | 29. Janeczek Paweł — funkcjonariusz BOR | 30. Jankowski Dariusz — Biuro Obsługi Kancelarii Prezydenta RP | 31. Jaruga-Nowacka Izabela — przedstawiciel Parlamentu RP | 32. Joniec Józef — Prezes Stowarzyszenia Parafiada | 33. Karpiniuk Sebastian — przedstawiciel Parlamentu RP | 34. Karweta Andrzej — Dowódca Marynarki Wojennej RP | 35. Kazana Mariusz — Dyrektor Protokołu Dyplomatycznego MSZ | 36. Kochanowski Janusz — Rzecznik Praw Obywatelskich | 37. Komornicki Stanisław — Przedstawiciel Kapituły Orderu Virtutti Militari | 38. Komorowski Stanisław — Jerzy Podsekretarz Stanu w MON | 39. Krajewski Paweł — funkcjonariusz BOR | 40. Kremer Andrzej — Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych | 41. Król Zdzisław — Kapelan Warszawskiej Rodziny Katyńskiej 1987-2007 | 42. Krupski Janusz — Kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych | 43. Kurtyka Janusz — Prezes Instytutu Pamięci Narodowej | 44. Kwaśnik Andrzej — Kapelan Federacji Rodzin Katyńskich | 45. Kwiatkowski Bronisław — Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych RP | 46. Lubiński Wojciech — lekarz prezydenta RP | 47. Lutoborski Tadeusz — przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji | 48. Mamińska Barbara — Dyrektor w Kancelarii Prezydenta RP | 49. Mamontowicz-Łojek Zenona — przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji | 50. Melak Stefan — Prezes Komitetu Katyńskiego | 51. Merta Tomasz — Podsekretarz Stanu w MKiDN | 52. Mikke Stanisław — Wiceprzewodniczący ROPWiM | 53. Natalli-Świat Aleksandra — przedstawiciel Parlamentu RP | 54. Natusiewicz-Mirer Janina — osoba towarzysząca | 55. Nosek Piotr — funkcjonariusz BOR | 56. Nurowski Piotr — szef PKOL | 57. Orawiec-Löffler Bronisława — przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji | 58. Osiński Jan — Ordynariat Polowy Wojska Polskiego | 59. Pilch Adam — Ewangelickie Duszpasterstwo Polowe | 60. Piskorska Katarzyna — przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji | 61. Płażyński Maciej — Prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" | 62. Płoski Tadeusz — Ordynariusz Polowy Wojska Polskiego | 63. Potasiński Włodzimierz — Dowódca Wojsk Specjalnych RP | 64. Przewoźnik Andrzej — Sekretarz ROPWiM | 65. Putra Krzysztof — wicemarszałek Sejmu RP | 66. Rumianek Ryszard — Rektor UKSW | 67. Rybicki Arkadiusz — przedstawiciel Parlamentu RP | 68. Sariusz-Skąpski Andrzej — Prezes Federacji Rodzin Katyńskich | 69. Seweryn Wojciech — przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji | 70. Skrzypek Sławomir — Prezes Narodowego Banku Polskiego | 71. Solski Leszek — przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji | 72. Stasiak Władysław — szef Kancelarii Prezydenta RP | 73. Surówka Jacek — funkcjonariusz BOR | 74. Szczygło Aleksander — szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego | 75. Szmajdziński Jerzy — wicemarszałek Sejmu RP | 76. Szymanek-Deresz Jolanta — przedstawiciel Parlamentu RP | 77. Tomaszewska Izabela — Dyrektor w Kancelarii Prezydenta RP | 78. Uleryk Marek — funkcjonariusz BOR | 79. Walentynowicz Anna — założycielka Wolnych Zwiazków Zawodowych | 80. Walewska-Przyjałkowska Teresa — Fundacja „Golgota Wschodu” | 81. Wasserman Zbigniew — przedstawiciel Parlamentu RP | 82. Woda Wiesław — przedstawiciel Parlamentu RP | 83. Wojtas Edward — przedstawiciel Parlamentu RP | 84. Wypych Paweł — Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP | 85. Zając Stanisław — senator RP | 86. Zakrzeński Janusz — wybitny polski aktor | 87. Zych Gabriela — przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji | 88. Michałowski Dariusz — funkcjonariusz BOR | 89. Pogródka-Węcławek Agnieszka — funkcjonariusz BOR | 90. Protasiuk Arkadiusz — Kapitan | 91. Grzywna Robert — członek załogi | 92. Michalak Andrzej — członek załogi | 93. Ziętek Artur — członek załogi | 94. Maciejczyk Barbara — stewardessa | 95. Januszko Natalia — stewardessa | 96. Moniuszko Justyna — stewardessa.
† RIP
Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego
2021
Orzeł był od starożytności uważany za symbol niebiański. Uosabiał słońce, ogień oraz moc, heroizm, władzę, geniusz i nieśmiertelność. Uznawany za posłannika bogów był ptakiem wróżebnym. Wreszcie jako symbol zwycięstwa otrzymał przydomek aquila victrix — orzeł zwycięski. Z obszaru natury orzeł przeniknął do sfery religii i kultury wszystkich cywilizacji — od Sumeru przez Egipt, Grecję oraz Rzym, aż po Azję i prekolumbijską Amerykę.
Grecki filozof Arystoteles widział w nim wyobrażenie kontemplacji i świadomości duchowej, ponieważ jako jedyne ze stworzeń mógł patrzeć prosto w słońce bez szkody dla swoich oczu. W antycznym przekazie tylko te z piskląt, które nie odwracały wzroku od słońca, uznawane były za godne miana orła. Inne były wyrzucane z gniazda.
Średniowieczna etymologia wywodziła nazwę orła — aquila w oparciu o podobieństwo fonetyczne do przymiotnika acutus — ostry, w znaczeniu przenikliwy. Łączone było to z przenikliwym wzrokiem, ale też z ostrością orlego krzyku. Orły miały być też nieśmiertelne. Wczesnochrześcijański traktat Physiologos z II wieku tak opisywał odradzanie się orła:
Gdy ptak ten starzeje, słabną jego oczy i skrzydła i zaczyna niedowidzieć. Cóż więc czyni? Szuka źródła czystej wody i wzbija się w słoneczne niebo, i spala swoje stare skrzydła i ciemność swoich oczu, Potem obniża się w dół ku źródłu i zanurzywszy się w nim trzy razy, odradza się i młodnieje.
W tradycji chrześcijańskiej orzeł stał się symbolem Zmartwychwstania. W 1295 roku król Przemysł II umieścił na swojej pieczęci wizerunek koronowanego orła. W legendzie otokowej widniał napis:
+ REDDIDIT IPSE PRONIS VICTRICIA SIGNA POLONIS
Stanowiło to manifestację podjęcia przez władcę zjednoczenia Królestwa Polskiego. Od tego czasu na królewskich proporcach widniał biały orzeł w koronie. Aquila alba coronata stała się polskim znakiem tożsamościowym. Znakiem sięgającym do sfery sacrum.
Projekt Rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów
Wzory graficzne dzienników urzędowych
RCL 2021
I jak tu w dniu 1 kwietnia podać wiadomość z gatunku „nie-do-wiary”, gdy jest ona medialnie gorąca? Wydaje się to ryzykowne, ale trudno. Jak mówił redaktor ponoć najczęściej cytowanego tytułu prasowego w Polsce: News nie może czekać — musimy być pierwsi. A zatem jako pierwszy podaję wiadomość związaną tematycznie z prowadzonym przeze mnie portalem.
W najbliższych dniach na ścieżkę legislacyjną wejdzie nowe rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów, zmieniające dotychczasowe rozporządzenie w sprawie określenia wzorów graficznych winiet dzienników urzędowych. Zmiana dotyczyć będzie przedstawienia orła — czyli tzw. wizerunku orła ustalonego dla godła RP.1
Jego przedstawienie zostanie nie tylko „postawione do pionu”, ale także osadzone w obrysie tarczy herbowej. Tym samym do historii przejdzie dotychczasowa „niepisana” tradycja stosowania samej sylwetki orła na urzędowych dokumentach od winiet dzienników urzędowych, przez stopki adresowe ministerialnych papeterii, aż po szkolne świadectwa i legitymacje.
Wprowadzany akt prawny współgra z ustawowymi zapisami o sposobie używania wizerunku orła ustalonego dla godła oraz barw Rzeczypospolitej Polskiej do celów wspólnej identyfikacji wizualnej organów administracji rządowej, w zakresie nieuregulowanym w przepisach odrębnych.2
Podjęte działania „normalizujące” stanowią efekt postulatu przekazanego przeze mnie już w 2016 roku, w ramach prowadzonych konsultacji z Zespołem do spraw identyfikacji wizualnej administracji rządowej przy Kancelarii Premiera, uznania wizerunku pełnego herbu — czyli ukoronowanego orła w tarczy — za jedyny właściwy symbol reprezentujący polskie państwo oraz urzędy administracji rządowej.
Bielik (Haliaeetus albicilla)
Gniazdo w Kurzeme
Łotwa
W gnieździe orłów morskich — zwanych bielikami — są już trzy jaja złożone w tegorocznym lęgu. Pierwsze pisklę o randze „pierwowyklutego” winno pojawić się w połowie kwietnia.
Zapraszam zatem do bieżącej obserwacji Orlego domu na żywo.
Bielik (Haliaeetus albicilla)
Gniazdo w Parku Narodowym Matsalu
Estonia
Jako że data 21 marca zobowiązuje zamieszczam przy okazji pierwszego dnia kalendarzowej wiosny link z transmisją obserwacji na żywo kolejnego orlego gniazda. Tym razem można będzie śledzić życie w bielików z Estonii, gniazdujących nad zatoką Matsalu, najstarszym — bo znanym od 1870 roku — obszarze lęgowym bielików w Estonii. W gnieździe tym pojawiło się właśnie pierwsze jajo.
Tym samym na stronie jakiznaktwoj.pl można obserwować na żywo już trzy orle gniazda — dwa na Łotwie i jedno w Estonii.
Zapraszam zatem do Orlego domu na żywo.
1 marca — Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”
Święto państwowe
Ustanowienie: 3 lutego 2011 r.
Z treści ustawy:
W hołdzie „Żołnierzom Wyklętym” — bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu — stanowi się, co następuje:
Art. 1. Dzień 1 marca ustanawia się Narodowym Dniem Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.
Art. 2. Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” jest świętem państwowym.
Art. 3. Ustawa wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.*
1 marca 1951 r. wykonano wyrok śmierci na siedmiu członkach IV Zarządu Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Zamordowani zostali:
ppłk. Łukasz Ciepliński, ps. „Pług”;
mjr. Adam Lazarowicz, ps. „Klamra”;
mjr. Mieczysław Kawalec, ps. „Żbik”;
kpt. Józef Rzepka, ps. „Krzysztof”;
por. Franciszek Błażej, ps. „Tadeusz”;
kpt. Józef Batory, ps. „Argus”;
por. Karol Chmiel, ps. „Grom”.
Cześć i chwała bohaterom!
Z okazji imienin pozwolę sobie na okazjonalną autoreklamę :)
Nowy herb Budzynia
Nowy herb Zgierza
Projektant: Aleksander Bąk
Jako że autorska specjalizacja w temacie „Orzeł Biały” zobowiązuje, tym razem krótka notka z obszaru heraldyki samorządowej. Kolejne dwa miasta mogą się szczycić symbolami zgodnymi z zasadami heraldyki oraz ze sztuką profesjonalnego projektowania graficznego.
10 lutego Rada Miejska w Budzyniu ustanowiła nowe symbole gminy.1 Budzyń z początkiem roku 2021 odzyskał status miasta i tym samym powrócił do grona historycznych miast królewskich. Ponieważ status miasta zobowiązuje, samorząd pozyskał nowe symbole, opracowane w oparciu o lokalną tradycję historyczną.
25 lutego Rada Miasta Zgierza przyjęła uchwałę w sprawie zmiany statutu, obejmującej także załączniki z wizerunkiem miejskich symboli.2 Można zatem powiedzieć, że postulatom dokonania zmiany wizerunku herbu w zakresie heraldycznym i plastycznym, wnoszonym od ponad 10 lat, stało się wreszcie zadość.
Ślub Jadwigi Andegaweńskiej z Władysławem Jagiełłą
Katedra na Wawelu, Kraków
18 lutego 1386 r.
635 lat temu w krakowskiej katedrze na Wawelu miał miejsce ślub, którego konsekwencją były narodziny Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Władysławowi Jagielle — wielkiemu księciu litewskiemu wybranemu w dniu 2 lutego 1386 roku na króla Polski podczas elekcji w Lublinie — oddano rękę Jadwigi Andegaweńskiej, sprawującej władzę króla Królestwa Polskiego.
Ślub ten stanowił wypełnienie zobowiązań umowy przedmałżeńskiej, zawartej w Krewie w roku 1385. Akt umowy krewskiej nie inicjował formalnie unii Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zawierał natomiast obietnicę spełnienia jasno sprecyzowanych zobowiązań ze strony litewskiego władcy, w tym przyłączenia ziem litewskich i ruskich do Polski.
O ile jednak w literaturze przedmiotu obecna jest pogłębiona analiza skutków politycznych „skonsumowania” umowy krewskiej — czyli ślubu — to trudno odnaleźć omówienie towarzyszącej temu wydarzeniu warstwy symbolicznej. Wspomina się jedynie o sprawieniu nowych insygniów koronacyjnych dla Jadwigi i Władysława.
A jednak ślub ten był wydarzeniem ze wszech miar nadzwyczajnym. Nie zawaham się użyć tego słowa — litewsko-polska dyplomacja odpaliła polityczną „bombę atomową”. Dowodzi tego właśnie nowa symbolika, która po ślubie pojawiła się w obszarze tożsamościowym Jagiełły jako polsko-litewskiego władcy.
Tym nowym znakiem był krzyż podwójny. Żeby zrozumieć rzeczywiste znaczenie symbolu warto przybliżyć źródło jego pochodzenia. Na chrzcie poprzedzającym swój ślub Jagiełło przyjął imię świętego patrona Węgier — króla Władysława I. Sięgnął jednak nie tyle do jednej z historycznych postaci wśród węgierskich władców, ale do żarliwego krzewiciela wiary chrześcijańskiej.
Warto przypomnieć, że św. Władysław urodził się w 1040 roku w Krakowie, jako syn przebywającego na wygnaniu króla węgierskiego Beli I oraz Rychezy — córki Mieszka II. Po powrocie z ojcem na Węgry i objęciu przez niego tronu wsławił się nie tylko umiejętnościami militarnymi w walce z najazdami pogańskich Pieczyngów, ale właśnie działalnością chrystianizacyjną.
Dodatkowo tym, co wyróżniało św. Władysława to jego stosunek do pogańskich przeciwników. O ile rycerski etos dopuszczał zadanie im śmierci w walce, to przypisywane mu jest dążenie do oszczędzania ich życia. Przywoływany jest fakt ochrzczenia i osiedlenia na ziemiach węgierskiego królestwa wziętych do niewoli Kumanów.
To właśnie św. Władysław z uwagi na sławę pogromcy pogańskich najazdów, został wskazany na przywódcę pierwszej wyprawy krzyżowej w 1095 roku. W poprowadzeniu krucjaty przeszkodziła jego śmierć. Podwójny krzyż stanowił zatem symbol nierozłącznie związany z religijną misją węgierskiego władcy.
Wybór św. Władysława za swojego patrona oznaczał podjęcie przez Jagiełłę świętej misji w ramach zobowiązań umowy krewskiej. I tak oto świeżo ochrzczony władca przyjął z rąk poślubionej mu młodej królowej — dziedziczki władztwa świętego Władysława — proporzec z krzyżem podwójnym.
Krzyż w herbie osobistym Władysława Jagiełły stanowił aż nadto jednoznaczny symbol polityczno-religijnego manifestu. Misji Zakonu Krzyżackiego, niesionej pod czarnym krzyżem, wyrosła konkurencja, wytrącając jej krucjatowy miecz. Nawrócenie pogan zamieszkujących Litwę podjęte zostało bowiem w ramach wewnętrznych działań jej władcy.
Wzorem św. Władysława szerzenie chrześcijaństwa miało odtąd odbywać się nie mieczem, ale głoszonym słowem i przede wszystkim własnym przykładem. Nad świętym dziełem unosił się co prawda sztandar z krzyżem, ale nie czarnym, lecz złotym na błękitnym polu. Prawda, że propagandowo lepiej to wyglądało?
Żeby dodać jeszcze „smaczku” warto nadmienić, że błękitna tynktura to w heraldyce barwy łączone z Najświętsza Maryją Panną. Na północy istniała tzw. Terra Mariana czyli Ziemia Maryjna. To nazwa państwa zakonu kawalerów mieczowych, powstałego w XIII wieku na terenie Inflant po krucjacie liwońskiej, złączonego z państwem zakonu krzyżackiego.
Zgodnie z obietnicą złożoną w Krewie Jagiełło przyjmował rolę św. Władysława Północy, a podwójny krzyż stawał się symbolem litewskiej misji chrystianizacyjnej. Jeśli nie stało za tym rzeczywiste nawrócenie to plan ten był majstersztykiem politycznym. Dopełniało tego zaproszenie Wielkiego Mistrza Konrada Zoellnera na ojca chrzestnego.
Niestety Krzyżacy nie zrozumieli gestu dobrej woli — lub przejrzeli grę — i Wielki Mistrz odmówił spełnienia chrześcijańskiej posługi. Gdyby przyjął zaproszenie musiałby być także obecny na ślubie oraz koronacji. Wydaje się, że przekraczało to wytrzymałość Zakonu. Ślub Jagiełły z Jadwigą uznany został za casus belli i Zakon zaatakował w tym czasie Litwę.
Agresji zbrojnej towarzyszył także — mówiąc współczesnym językiem — atak hejtem i fejkniusem. W ramach działań skierowanych przeciw Jagielle uderzono w jego najczulszy punkt — w ukochaną żonę. Zarzucono Jadwidze cudzołóstwo, powołując się na rozpowszechniany przez Wilhelma Habsburga fakt skonsumowania dziecięcego mariażu dynastycznego.
Trudno się zatem dziwić, że pamiętliwy Litwin cierpliwie czekał na zemstę. Żałować tylko należy, że w 1410 roku nie wyciął krzyżackiego państwa z korzeniami. Wydaje się, że kierował się chrześcijańską postawą swojego świętego patrona oraz ówczesną „poprawnością polityczną” papieskiej kurii i zachodnich dworów.
Pozostaje kwestia momentu wręczenia nowego znaku. Przyznam, że początkowo skłaniałem się ku tezie, iż przekazanie Jagielle tak ważnego w warstwie ideowej symbolu nastąpiło podczas chrztu — łącznie z nadaniem nowego imienia. Jednak po przeanalizowaniu historycznych faktów uważam, że przyjęcie takiego znaku nastąpiło podczas ślubu.
Dlaczego? Moim osobistym zdaniem wydaje się, że stoją za tym dwie przesłanki:
Przekazanie znaku podczas chrztu mogło być podjęte wyłącznie przez rodziców chrzestnych. Musiałyby być to jednak osoby o statusie wyższym lub co najmniej równorzędnym Jagielle. Ani Władysław Opolczyk, ani Jadwiga z Melsztyńskich Pilecka takimi nie byli.
Przekazanie znaku stanowiącego godło rodowe mogła dokonać wyłącznie osoba mająca do niego prawo. A przecież chrzestną nie była ani Jadwiga, ani też jej matka Elżbieta Bośniaczka.
Podobnie uważam, że nie nastąpiło to podczas uroczystej koronacji. Owszem, ówczesna tradycja przewidywała wręczenie nowemu władcy także królewskiego proporca. Trudno jednak oczekiwać, aby koronowanemu na króla Polski Jagielle wręczony był znak inny niż chorągiew Królestwa Polskiego z białym orłem w złotej koronie.
Skoro zatem osobisty znak heraldyczny mógł być nadany tylko przez osobę o wyższym lub porównywalnym statusie oraz mająca do niego prawo to uznać należy, że miało to miejsce podczas ślubu. Złoty krzyż podwójny w błękitnym polu wniosła Władysławowi Jagielle w wianie jego młodziutka małżonka.
Dumny Litwin mógł być wasalem wyłącznie władcy swego serca. A że za taką uważał Jadwigę świadczy fakt, iż otrzymany od niej pierścień ślubny Jagiełło nosił do końca życia, mimo zawarcia kolejnych trzech małżeństw. Być może na jego błękitnym kamieniu był na wyryty właśnie wianny symbol.
O tym dlaczego osobisty znak Jagiełły miał błękitno-złotą tynkturę przy następnej herbacie.
Chrzest wielkiego księcia litewskiego
arcybiskup gnieźnieński Bodzęta
Katedra na Wawelu, Kraków
15 lutego 1386 r.
15 lutego 1386 roku dla władztwa wielkiego księcia litewskiego otwarta została droga wiodąca do chrześcijańskiej Europy. Tym samym znad kraju postrzeganego jako ostatnie państwo pogańskie — choć złożonego w dużej mierze z ziem schrystianizowanej Rusi — odjęty został miecz krucjatowy.
W krakowskiej katedrze na Wawelu wielki książę litewski Jogáila przyjął chrzest w obrządku łacińskim. Ponowny, gdyż książę był już po urodzeniu ochrzczony w obrządku wschodnim przez swoją matkę Juliannę. Chrzest katolicki stanowił jednak wymóg umowy przedślubnej, zawartej w Krewie w roku 1385.
Jagiełło na chrzcie udzielonym mu przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Bodzętę przyjął imię Władysław. Zgodnie z ustaleniami umowy krewskiej razem z nim przyjęli chrzest jego młodsi bracia. Wigunt otrzymał imię Aleksandra, Korigiełło — Kazimierza, a Świdrygiełło — Bolesława.
Kwestia chrzestnego imienia nadanego Jagielle jest różnie wyjaśniana. Jedne źródła twierdzą, że otrzymał je od uznawanego za jego ojca chrzestnego Władysława Opolczyka, inne natomiast, że miało związek z tradycją piastowską i pochodziło od pierwszego króla bieżącej epoki — Władysława Łokietka.1
Odrzucenie chrzestnego ojcostwa księcia opolskiego uzasadniane jest jego obecnością w dniu 17 lutego w pobliżu miejscowości Woźniki, odległej od Krakowa o ponad 90 km, gdzie osobiście wydał dokument nadania zamku i wójtostwa. Uznano zatem za niemożliwe pokonanie tej drogi w ciągu dwóch dni.2
Przeczą temu ustalenia Edwarda Rymara, który na podstawie datacji dokumentów średniowiecznych dowiódł możliwości szybkiego przemieszczania się ówczesnych władców — nawet ponad 90 km dziennie.3 Władysław Opolczyk mógł być zatem tak na chrzcie Jagiełły, jak i na jego ślubie, który odbył się trzy dni później.
Jednak to nie książę opolski użyczył wielkiemu księciu litewskiemu swego imienia, choć mógł w Krakowie osobiście pełnić rolę ojca chrzestnego. Najważniejszym dowodem na to kim był prawdziwy „ojciec chrzestny” Jagiełły jest nadany mu herb osobisty. Stanowił go odmieniony krzyż podwójny z herbu królestwa Węgier.
Nowo ochrzczony władca Litwy oraz przyszły król Polski otrzymał zatem imię i znaki patrona Węgier — św. Władysława I.
c.d.n.
15 lutego 1386 roku w krakowskiej katedrze na Wawelu wielki książę litewski Jogáila przyjął chrzest w obrządku łacińskim.
Czyje imię naprawdę otrzymał na chrzcie dowiecie się dziś przy wieczornej herbacie. Zapraszam.
Zaślubiny Polski z morzem
Generał Józef Haller
Puck, 10 lutego 1920 r.
Tym razem przy herbacie o Orle Białym będzie o poranku. Okazją jest 101. rocznica powrotu Rzeczypospolitej nad morze.
Na początek pytanie — czy wiedzieli Państwo, że okolicznościowy słup, specjalnie przygotowany na uroczystość zaślubin Polski z morzem w roku 1920, posiadał wizerunek orła? Jak mniemam nie wszyscy z Państwa to wiedzieli. Może dlatego, że głowica pala skierowana była zawsze orłem ku morzu.
Słup zaślubinowy wykonano z drewna dębowego, a na ściankach jego głowicy umieszczona została okazjonalna inskrypcja:
Roku pańskiego dn. 10 II 1920 Gen. Józef Haller na czele wojsk dotarł do morza i objął je z powrotem w posiadanie Rzeczypospolitej Polskiej.
W części głowicy, która miała być skierowana ku morzu, umieszczony został herb Rzeczypospolitej z orłem w stylizacji jagiellońskiej.
Uroczystość zaślubin odbyła się 10 lutego w Pucku na terenie Morskiego Dywizjonu Lotniczego. Zachowany schemat okolicznościowej ceremonii ukazuje rozplanowane rozmieszczenie poszczególnych oddziałów. Dla potrzeb uroczystości przygotowano także specjalny maszt, na który miała zostać wciągnięta polska flaga.
Aktu zaślubin dokonał generał Józef Haller. Po jego przemówieniu poświęcono i podniesiono na maszcie polską banderę morską. Zgromadzone poczty sztandarowe oddały banderze honory, a ich sztandary zostały zanurzone w morzu. Uroczystą Eucharystię odprawili biskup polowy oraz dziekan Frontu Pomorskiego.
Po zakończeniu liturgii gen. Haller wjechał konno na pochylnię wodnopłatowców i wrzucił do morza jeden z dwóch platynowych pierścieni, ofiarowanych przez Polonię Gdańską. Wedle wspomnień świadków rzucony pierścień spadł na zamarzniętą taflę wody. Towarzyszący generałowi pułkownik Stanisław Skrzyński konno skruszył lód i zatopił pierścień. Drugi z pierścieni generał Haller nosił do końca życia.
W uroczystościach uczestniczyli delegaci sejmu i rządu RP, przedstawiciel Naczelnika Państwa, przedstawiciele województwa pomorskiego, alianccy attachées wojskowi oraz polscy duchowni. Na pamiątkę zaślubin dokonano także poświęcenia i wbicia okolicznościowego słupa, w którego głowicy umieszczono faksymile aktu erekcyjnego.
Następnego dnia gen. Haller wraz z osobami towarzyszącymi przybył do ówczesnej Wielkiej Wsi — późniejszego Hallerowa, a obecnie dzielnicy Władysławowa. Po uroczystym przywitaniu generał Haller wraz z pierwszym wojewodą pomorskim Stanisławem Łaszewskim przewieziony został rybacką łodzią na pokład kutra See Stern, na którym odbył rejs na pełne morze.
Post scriptum:
Ktoś może powiedzieć: co to za zaślubiny Polski z morzem w Pucku — to przecież zatoka a nie morze. Fakt, ale przecież i Gdańsk od wieków nie leżał nad otwartym morzem. Port w zatoce od średniowiecza gwarantował Królestwu Polskiemu nieskrępowany handel, prowadzony między Morzem Czarnym a Bałtykiem.
Doceniły to Zakon Krzyżacki, Prusy a później Rzesza Niemiecka, skutecznie grając na „uwolnienie” Gdańska od Polski. To właśnie „emancypacja” Gdańska, a niekiedy wręcz otwarta wrogość, stawała się przyczyną militarnych interwencji polskich królów oraz nakładanych na miasto sankcji za niewywiązywanie się z finansowych obowiązków.
Potęga I Rzeczypospolitej, oparta w dużej mierze na handlu, była solą w oku nie tylko ościennych państw. Ówczesny europejski plan „zagłodzenia” Rzeczypospolitej przewidywał zablokowania jej swobody handlowej i przychodów państwowego skarbca, właśnie poprzez odcięcie jej od morza.
Plan rozpoczęty przez Prusy blokadami handlowymi, nakładaniem ceł na towary spławiane Wisłą — o masowym fałszowaniu polskiej monety nie wspominając — stał się przyczyną zniszczenia I Rzeczypospolitej. Rozbiór terytorialny osłabionego państwa nie wymagał już znaczącego wysiłku militarnego.
Zrozumiałe było zatem dążenie odradzającego się państwa do powrotu nad morze. Rozumieli to także ci, którym z silną i niezależną Polską nie było po drodze. Jeszcze w 1919 roku blokowane były przez Gdańsk transporty broni przeznaczone dla obrony przed bolszewicką nawałą. Sam gen. Haller musiał przybyć ze swoją armią do ojczyzny koleją, zamiast lądować w porcie Gdańskim.
Warto o tym pamiętać, gdy jak echo złej historii pobrzmiewają w Polsce hasła o… „Wolnych Miastach”.
Zabójstwo Przemysła II
Rogoźno
8 lutego 1296 r.
725 lat temu 8 lutego 1296 roku, po napadzie i porwaniu w Rogoźnie, na drodze koło wsi Sierniki zabity został władca odrodzonego Królestwa Polskiego Przemysł II.
Z kroniki Jana Długosza:
Tymczasem Otto Długi i inny Otto, tudzież Jan syn Konrada, margrabiowie Brandeburscy, dowiedziawszy się przez szpiegów, że król Przemysław w Rogoźnie zabawom i uciechom oddany, i z nikąd nie obawiający się, napaści, nie myśli wcale o bezpieczeństwie życia i zdrowia, wiadomi prócz tego, że zamek tameczny ani wałem ani murem opasany, żadnej nie miał obrony, zebrali liczną zgraję tak swoich jako i obcych ludzi, i w nocy skrytemi manowcami, lasami podeszli, żeby ich nie spostrzeżono, i aby zamierzając zdradę sami się raczej nie zdradzili.
W piątek, w sam popielec, dnia ósmego lutego, który był dniem Ś. Doroty Panny, przypadli do Rogoźna o świcie, tak kryjomo i niespodzianie, że ich niczyje oko nie dostrzegło (już się bowiem na to byli umówili), i na króla Przemysława w swej komnacie królewskiej spoczywającego, tudzież jego rycerzy, po różnych domach i gospodach rozmieszczonych, a po napitku i ochocie dnia poprzedzającego twardo zaspanych, zaczém bezbronnych i bynajmniej do walki nie gotowych, bez wieści i poprzedniej odgróżki, zdradziecko i po łotrowsku napadli.
A lubo król Przemysław, zbudzony zgiełkiem i rozruchem, nie wiedział, jakich i jak licznych miał nieprzyjaciół, wszelako zebrawszy odwagę, jako mąż dzielny i wielkiego serca, wraz z drużyną swoich dworzan i rycerzy, których do odporu zachęcił słowem i własnym przykładem, uderzył na napastniczą zgraję: a stoczywszy walkę, wielu poranił i trupem położył. Ale zmuszony pełnić raczej powinność żołnierza niżeli króla i wodza, pod przemagającą liczbą nieprzyjaciół, nawałem strzał i mieczów, które go zewsząd dosięgały, walcząc chwalebnie jak na ród jego przystało, omdlał i padł na ziemię mnogiemi okryty ranami.
Porwali go Sasi ledwo półżywego z wielką radością i uszczęśliwieniem. Chcieli bowiem Przemysława jakoby na tryumf żywcem do kraju swego prowadzić, i tak swoim jako i obcym ludom sprawić z niego pociechę, sobie zaś zjednać zaszczyt i wielką sławę u Niemców. Ale osłabionego mnogiemi i śmiertelnemi ranami napróżno wsadzali na koń, usiłując go uwieźć do swoich; leciał bowiem z konia i już na wozie nawet wytrzymać nie mógł; mdlejący wreszcie i skonania bliski, padł na ziemię prawie bez duszy.
Gdy więc żadnej już nie było nadziei, ażeby król dożył do dnia następnego, wściekłym uniesieni szałem, na ciało spętane, poranione i już naznaczone znamieniem śmierci, rzucili się z zapalczywością, i zakłóli je licznemi razy. A tak dnia ósmego Lutego dopełnili okrutnego morderstwa, tém jedynie do takiej srogości i zbrodni pobudzeni, że Przemysław nie dozwolił im cieszyć się zwycięztwem bezkarnie, wielu bowiem znakomitych między nimi poległo.
Jeżeli zaś z tej niecnej i sromotnej zbrodni okazuje się złośliwy i pełen zawiści ku Polakom umysł Niemców, którzy wzrastającą chwałę, i potęgę królestwa Polskiego usiłowali ile możności tłumić, zacierać i niszczyć, nie można się wydziwić okrucieństwu rzeczonego margrabi Brandeburskiego Jana. Ten bowiem siostrzeńcem będąc króla Polskiego Przemysława, zrodzonym z jego siostry Konstancyi, córki jego ojca, zaślubionej Konradowi margrabi Brandeburskiemu, nie wzdrygał się wyciągnąć ręki na zagładę wuja własnego i sługę Chrystusa Pana, któremu osobiste nawet winien był poszanowanie, i krew swojego rodzeńca morderczym orężem wytoczyć, a przez to zgubić swą cnotę i sumienie, a cześć swoję i sławę wieczną zmazać ohydą.
Tyle przekazał potomnym kronikarz w zapiskach z XV wieku. Do dziś trwają dyskusje, kto naprawdę stał za zabójcami polskiego króla. Stara zasada rzymska głosi — ici fecit, cui prodest — sprawcą ten, kto skorzystał.
Wydaje się, że pewne ślady mogą wskazywać na „czerwone barwy” zabójcy. Nie wszystko jednak jest takie na jakie z pozoru wygląda — lub też jak z założenia miało wyglądać. Ale o tym przy innej okazji…
Kokarda Narodowa
Uchwała Izby Poselskiej
Sejm Królestwa Polskiego
7 lutego 1831 r.
Przy okazji przywołanego wcześniej okazjonalnego tematu 190. rocznicy ustanowienia polskiej Kokardy Narodowej warto poruszyć także kwestię autorstwa postulatu przydania jej barwy białej i czerwonej. Sejmowe stenogramy wskazują na Walentego Zwierkowskiego, jako posła wnioskodawcę projektu uchwały o kokardzie złożonej koloru czerwonego i białego.
Potrzeba wprowadzenia, jak to określono w dokumencie jednostayney oznaki — czyli jednolitego symbolu dla wszystkich Polaków — wynikała z zaobserwowanej różnorodności symboli używanych od momentu rozpoczęcia powstania. Celowała w tym w szczególności młodzież, ale także przedstawiciele stronnictw politycznych.
W główném mieście Województwa Płockiego, w Płocku, dowiedziano się o wypadkach w Warszawie zaszłych, dopiero 3. Grudnia w wieczór. Młodzież ze Szkół wychodząca, przypiąwszy białe kokardy rozbiegła się zaraz po mieście i pozrucała Orły rossjiskie.1
Zgodnie z rozpowszechnioną z Francji modą noszono przede wszystkim kokardy tekstylne, udrapowane w formę okrągłej rozetki, choć były także i papierowe oraz metalowe dla wojskowych i członków Gwardii Narodowej. Wyróżnikiem były przede wszystkim barwy kokard. Wskazywały one na związek z określoną tradycją lub przynależność do politycznego ugrupowania.
Wśród kręgów konserwatywnych dominowały kokardy białe, nawiązujące do dawnej tradycji kokardy królewskiej. Konkurowały z nimi kokardy trójbarwne, związane z kręgami nurtów rewolucyjnych. Noszono je przede wszystkim na okryciach głowy, ale także wpięte w klapy ubrań oraz przewiązane na rękawach:
[…] w ulicach zaś i po placach publicznych widać tylko uzbrojone tłumy z niższych klass mieszkańców; rzadko gdzie można człowieka dobrze ubranego spostrzedz, chociaż pospólstwo każdego takiego, a mianowicie każdego z białą albo trzykolorową kokardą, radosnymi przyjmuje okrzykami.1
Zauważalna różnorodność symboli obudziła słuszną potrzebę ustanowienia jednej, wspólnej oznaki — tożsamościowo jednoznacznie polskiej. Stąd pod dyskusję sejmową poddana została przez posłów kwestia ustanowienia polskiej Kokardy Narodowej. Jak już wiemy formalnie podjęli ją posłowie Ignacy Wężyk i Walenty Zwierkowski.
Jednak sprawa przydania oznace właściwej barwy nie urodziła się w komisjach sejmowych, ale została zainicjowana publicznie z zewnątrz na tydzień przed zwołaniem Sejmu. Oto 10 grudnia 1830 roku w Kuryerze Warszawskim pojawia się informacja o nadesłanym artykule w kwestii polskich barw. Jej autor napisał:
Właściwie, kolory Polskie, są: biały i czerwony; gdyż mamy za herb, Orła Białego, w czerwonym polu. Zdaje się więc że kokarda Narodowa, z tych kolorów składać się powinna.2
I jak to w życiu bywa, na kanwie potrzeby patriotycznej natychmiast ruszył biznes. Powołując się na nadesłany do gazety list pojawiły się w codziennej prasie ogłoszenia manufaktur i sprzedawców kokard:
KOKARDY NARODOWE stosownie do odezwy Szanownego Rodaka umieszczonej w Kurjerze Piątkowym BIAŁE LAKIEROWANE z ORŁEM w polu czerwonem, wyrabiają się ciągle w fabryce Wyrobów Metalowych i Lakierowanych przy ulicy Sto Krzyzkiej nr 1337 w kilku gatunkach w cenie od 20 gr: do zł; 1 gr: 15. Kupującym do handlu znaczny rabat się zapewnia.3
Autorem odezwy dotyczącej nadania Kokardzie Narodowej barw polskiego herbu był Wincenty Niemoiowski — poseł ziemi kaliskiej do Sejmu w roku 1820 w ramach opozycyjnego stronnictwa tzw. kaliszan. W czasie powstania listopadowego członek Rządu Narodowego. Po powstaniu uwięziony i skazany na karę śmierci zamienioną na katorgę. Zmarł w roku 1834 w Moskwie w drodze na Syberię.
O ile zatem formalny wniosek z sugestią czerwieni i bieli postawił komisjom sejmowym Walenty Zwierkowski to nie on jedyny, ani też nie pierwszy, publicznie wskazał zasadność użycia barwy białej i czerwonej dla polskiego symbolu tożsamościowego. Wydaje się, że przy wskazywaniu „ojcowskiego” autorstwa polskich barw, właściwe będzie utrwalenie w pamięci także Wincentego Niemoiowskiego.
Wznieśmy zatem toast za ojców polskich barw narodowych, których — jak to zwykle bywa w historii przy okazji spraw ważnych — było wielu.
V I V A T !
Post scriptum:
W 190. rocznicę uchwały sejmowej z 7 lutego 1831 roku adres Kancelarii Sejmu przesłana została przeze mnie obywatelska petycja w sprawie włączenia Kokardy Narodowej do katalogu symboli narodowych i państwowych.
Kokarda Narodowa
Uchwała Izby Poselskiej
Sejm Królestwa Polskiego
7 lutego 1831 r.
7 lutego 1831 roku na posiedzeniu Izby Poselskiej Sejmu poddany został pod głosowanie pierwszy w polskiej historii dokument definiujący barwy narodowe. Obradujący podczas powstania listopadowego posłowie wskazali kolory właściwe dla tożsamościowego znaku Polaków. Uchwała o Kokardzie Narodowej stanowiła:
Izba Senatorska i Poselska po wysłuchaniu wniosków Kommissyi Sejmowych zważywszy potrzebę nadania jenostayney oznaki pod którą winni się łączyć Polacy postanowiły i stanowią co następuie:
Artykuł 1.
Kokardę Narodową stanowić będą kolory Herbu Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, to iest: kolor biały z czerwonym.
Artykuł 2.
Wszyscy Polacy, a mianowicie Woysko Polskie te kolory nosić maią w mieyscu, gdzie takowe oznaki dotąd noszonemi były.
Artykuł 3.
Wykonanie ninieyszey uchwały, poleca się Rządowi Narodowemu.
Przez ostatnie lata w powszechnej świadomości ugruntowane zostało przekonanie o jednoznacznie określonym źródle wyboru biało-czerwonych barw dla polskiej Kokardy Narodowej. Dodatkowo powierzchowna interpretacja samej treści dokumentu z roku 1831 skłania także do uznania, że status ustalonych barw miał charakter ostateczny.
Jest jednak inaczej. Otóż uchwała o barwach polskiej kokardy, podjęta przez Sejm Królestwa Polskiego w roku 1831, była — podobnie jak ustawa o godle odrodzonej Rzeczypospolitej z roku 1919 — aktem tymczasowym. Poniżej o tym, dlaczego tak sądzę.
Posłom obradującym w Warszawie przedstawiono uchwałę Komisji organicznej o ustanowieniu jednolitej oznaki dla Polaków uczestniczących w powstaniu. Jej treść przygotowana została na podstawie wniosków zgłoszonych przez Ignacego Wężyka i Walentego Zwierkowskiego.
Wniosek rekomendowany przez posła Wężyka brzmiał:
Kiedy spostrzegać się dają różnorodne noszone przez Polaków kokardy, zważywszy, iż kokarda biała od dawnych czasów była polską kokardą, że pod tym znakiem powstali byli Polacy pod naczelnictwem Kościuszki, że tenże znak był naszem godłem za Księstwa Warszawskiego, Sejm przeto postanawia:
Kokarda biała jest kokardą narodową.
Żadnemu Polakowi innej kokardy nie jest wolno nosić.
Drugi wniosek przygotowany przez posła Zwierkowskiego stanowił, że:
Noszenie kokard białej, [białej-czerwonej], białej-czerwonej-szafirowej mogłoby dać powód mniemania, iż się na różne stronnictwa dzielimy. Jedność jest u nas najpożądańsza, bo jedne cele, wolności i niepodległość, są wszystkim wspólne Polakom.
Dlatego mam zaszczyt proponować kokardę narodową, złożoną z koloru czerwonego i białego na znak, iż Orzeł biały w czerwonem polu jest herbem odradzającej się naszej Ojczyzny. Wyrzeczenie w tym przedmiocie jest ważne i o to Sejmu członek Izby Poselskiej i Polak uprasza.
Wartym podkreślenia jest, że wniosek Walentego Zwierkowskiego, choć wskazywał dla kokardy kolor czerwony i biały, to po pierwsze nie precyzował ich ułożenia, a po drugie odwoływał się wyłącznie do polskiego herbu. Przyczyną był fakt, iż powstanie narodowe obejmowało w tym czasie obszar Królestwa Kongresowego, bez tzw. „ziem zabranych” — Litwy, Żmudzi i Wołynia.
Słychać to wyraźnie w przemowie posła Józefa Świrskiego, referującego uchwałę Komisji sejmowych:
Wypadałoby może przybrać i niebieski, bo postanowiliśmy cały kraj odzyskać […] Gdyśmy już oświadczyli Litwinom, że wspólnie radzić będziemy, przybranie trzeciego koloru zostawimy do łącznego z nimi naradzenia się.
W powszechnej narracji fakt ten właściwie nie istnieje. Dominuje przekonanie, iż posłowie ustalając nowy herb „restaurowali” herb Rzeczypospolitej Jagiellonów. Jest jednak inaczej — tworzyli tymczasowy herb polskiego państwa wiedząc, że litewska Pogoń widniała wówczas na niebieskim tle.
Trzeba zaznaczyć, że w świadomości współczesnych kolory czerwony, biały i niebieski wchodziły w skład palety barw ówczesnych ziem Rzeczypospolitej. Nie tylko z uwagi na gamę kolorystyczną mundurów wojewódzkich, zaordynowanych posłom ustawami antyzbytkowymi z lat 1776 i 1780. Posłowie mieli także pełną świadomość aktualnych barw heraldycznych.
Jednak z uwagi na zaistniałe okoliczności postanowili przyjąć herb ze wspólną barwą pola tarczy dla obu godeł — polskiego Orła i litewskiej Pogoni. Miało to jednak charakter tymczasowy do momentu przyłączenia się Litwy do wspólnego wystąpienia przeciw Rosji. Jak tłumaczył poseł Roman Sołtyk:
Na ostatnich posiedzeniach uradziliśmy, że mamy jedno z Litwą składać ciało, że istnieć nie chcemy, jak wszyscy razem zrzekać się części samego siebie jest to umrzeć. […] Pogoń jest w polu granatowem, Orzeł w czerwonem, najstosowniejsze wiec będą te trzy kolory.
Dlaczego zatem zaniechano trójkolorowej kokardy? Otóż rosyjska dyplomacja rozgłaszała w Europie, iż jej działania militarne nie są wymierzone przeciw Polakom, a skierowane przeciw rewolucji francuskiej. Posłowie uznali zatem, że zbieżność polsko-litewskich barw czerwono-biało-niebieskich z francuską cocarde tricolore stanowiłaby dla Rosji odpowiedni propagandowo pretekst.
W zarządzonym głosowaniu jedynie dwóch posłów głosowało za wnioskiem proponującym trójkolorową kokardę. Pozostała jednak do rozstrzygnięcia kwestia wyboru między kokardą białą o proweniencji królewskiej, a kokardą biało-czerwoną. Przywiązanie do białej kokardy, jako historycznego znaku polskiego, oparte było na silnej tradycji.
Dowodził tego poseł Świrski, referujący decyzję sejmowych Komisji o wyborze dwóch kolorów dla kokardy narodowej:
Komisye nie znajdowały potrzeby zmieniać kokardy narodowej polskiej, która niczem nie splamiona, prowadziła przodków naszych i nas drogą honoru i sławy. Rząd ostatni przybrał tęż samą białą kokardę, lecz dodał do niej ohydną dla nas oznakę dwugłowego ptaka. Aby więc nadać cechę, odznaczającą powstanie nasze, Komisye do kokardy białej dodały tło herbu narodowego, t.j. kolor czerwony.
Z uwagi na prezentowaną przez posłów w dyskusji silną rozbieżność stanowisk kwestię wyboru między kokardą białą a biało-czerwoną poddano ponownie pod głosowanie. Większość Izby opowiedziała się za kokardą dwukolorową. Projekt posła Zwierkowskiego został zatem przyjęty.
Jednak to nie Walenty Zwierkowski był tym, który jako pierwszy publicznie zgłosił postulat, aby polska kokarda nosiła barwy biało-czerwone. O ile faktem jest, że to jego wniosek wszedł pod obrady Sejmu, to wskazanie barwy białej i czerwonej pojawiło się już wcześniej. Archiwalia z okresu powstania listopadowego przywołują nazwisko jego autora.
Na pewno są Państwo ciekawi czyje to nazwisko. O tym pozwolę sobie napisać — tak jak obiecałem — dziś, ale poźniej.
Zapraszam na spotkanie przy… wieczornej herbacie :)
Bielik (Haliaeetus albicilla)
Gniazdo w Parku Narodowym Slītere
Łotwa
Młody bielik przyleciał do swojego dawnego gniazda. Niestety prawa natury nie znają pojęcia „gościnności”. Odwiedziny w rodzinnym gnieździe niekoniecznie są wyrazem sentymentu, ale raczej roszczeń do jego posiadania. Dlatego obecność jakiegokolwiek obcego osobnika traktowana jest przez dotychczasowych właścicieli jako próba wrogiego przejęcia lęgowiska. Nawet swego wyrośniętego potomka potraktują jego rodziciele jako intruza i szybko wskażą mu drzwi.
Na pewno nie wiesz.
Ale dowiesz się tego już w niedzielę 7 lutego — w 190. rocznicę ustanowienia polskiej Kokardy Narodowej.
Order Orła Białego
Order Odrodzenia Polski
4 lutego 1921 r.
Ustawami z dnia 4 lutego 1921 roku Sejm odrodzonej Polski ustanowił dwa najwyższe odznaczenia państwowe II RP. Pierwszym był order Orła Białego, a drugim order Odrodzenia Polski — Polonia Restituta.
Order Orła Białego przywrócony został po 90 latach od jego zniesienia po powstaniu listopadowym carskim ukazem w 1831 roku. Dla odróżnienia od zawłaszczonego przez carską Rosję orderu, polska najwyższa oznaka honorowa otrzymała nowy wygląd oraz nową dewizę Za Ojczyznę i Naród. Łańcuch orderu Orła Białego miał status klejnotu Rzeczypospolitej.
Order Orła Białego ustanowiony został w celu uhonorowania znamienitych zasług zarówno cywilnych, jak i wojskowych, położonych w czasie pokoju lub wojny dla chwały i pożytku Rzeczypospolitej. Nagradzane nim miały być osoby, które istotnie i wybitnie przyczyniły się do odzyskania lub utrwalenia niepodległości i zjednoczenia Polski albo do jej rozkwitu.
Order Odrodzenia Polski stanowił drugie z najwyższych odznaczeń państwowych, przeznaczone dla zasłużonych w służbie dla Państwa i społeczeństwa. Osoby te miały wyróżniać się nieskazitelnym charakterem, niezwykłymi zaletami umysłu i sumiennością pracy.
Wielkim Mistrzem orderu Orła Białego i orderu Odrodzenia Polski był Naczelnik Państwa z tytułu swego wyboru. Z listy kawalerów obu orderów skreślane były osoby pozbawione praw obywatelskich na mocy wyroku sądowego lub za czyny niehonorowe na podstawie orzeczenia Kapituły zatwierdzonego przez Naczelnika Państwa.
Ustawa o godle, barwach i hymnie PRL
31 stycznia 1980 r.
Z wystąpienia posła sprawozdawcy:
Nieczęsto w dziejach naszego parlamentaryzmu — przecież długich i o bogatej tradycji — na porządku dnia stawał temat skłaniający do tylu historiozoficznych refleksji, dający asumpt do tak głębokiego pochylenia się nad tysiącletnimi dziejami państwa i narodu polskiego, nad tym co wiąże je w nierozłączną całość mimo rożnych kolei losu i zmieniających się ustrojów, jak przygotowany z inicjatywy poselskiej projekt ustawy o godle, barwach i hymnie, który mam honor dziś Wysokiej Izbie przedstawić. […]
Zgodnie z artykułem 55 regulaminu Sejmu, pierwsze czytanie projektu ustawy odbyło się na łącznym posiedzeniu Komisji Prac Ustawodawczych oraz Komisji Kultury i Sztuki w dniu 10 stycznia bieżącego roku.
41 lat temu uchwalona została Ustawa o godle, barwach i hymnie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Ustawa z 31 stycznia 1980 roku zastąpiła dekret z 7 grudnia 1955 roku. W załączniku nr 1 zamieszczono przedstawienie plastyczne orła, do którego rękę przyłożyć miał Szymon Kobyliński. W odróżnieniu od wzoru z roku 1955 przepaskę orła wieńczyły „gwiazdki” o ostrzejszym kształcie.
Ustawę stanowiącą polskie symbole z roku 1980 wyróżniała jednak inna kwestia. Po raz pierwszy w historii polskich barw biel i czerwień zostały precyzyjnie zdefiniowane. W załączniku nr 2 do ustawy zamieszczony został wzór ich odtwarzania:
Załącznik nr 2 do ustawy określa, że współrzędne trójchromatyczne barw x, y, ich składowa Y oraz dopuszczalna różnica barwy ΔE w przestrzeni barw CIE 1976 (L* u* v*) ustalona według wzoru CIELUV przy iluminancie C i geometrii pomiarowej d/0 to:
Fakt ten wspominał Szymon Kobyliński dziesięć lat później, przy okazji ogłoszenia ustawy o godle w lutym roku 1990:
W ustawie wykonawczej, tyczące hymnu i znaków RP, zostaje podany — po raz drugi, uprzednio w 1980 r. — fizyczno-optyczny przepis dla farbiarni i drukarni podający, jaki mianowicie odcień cynobru stanowi barwę dla flag, tła w godle etc. Po to by nie błądzono od różu do szkarłatu.
Problem jednoznacznego określenia polskich barw — a w szczególności czerwieni — ma długą tradycję. Za historycznie pierwszy zapis dotyczący kodyfikacji polskich barw uznać można uchwałę Sejmu z 29 stycznia 1831 roku, wprowadzoną postanowieniem Rządu Narodowego z 7 lutego 1831 roku. Stanowiła ona, iż:
Kokardę Narodową stanowić będą kolory Herbu Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, to iest: kolor biały z czerwonym.
Najwyraźniej tradycyjna znajomość barw polskiego Orła Białego oraz litewskiej Pogoni uzasadniała założenie, iż — czerwień jaka jest, każdy widzi. Jednak w praktyce za polską czerwień uznawano — w zależności od wskazania określonej tradycji za właściwą — szlachecki karmazyn, wojskowe amaranty lub też heraldyczny cynober.
W roku 1917 Franciszek Kamocki w swojej publikacji na temat weksyliów poruszył kwestię barwy czerwonej w kontekście omawiania wizerunku kokardy. Jego zdaniem prawidłowa kokarda narodowa polska miała mieć środek biały objęty kołem barwy czerwonej:
Nie karminowem, różowem „amarantowem”, wiśniowem, buraczkowem czy ćwikłowem; takich słodko-kwaśnych „barw” niema nawet w chińskiej heraldyce.
Wypowiedź na temat jedynej właściwej czerwieni, sformułowana w dość żartobliwym tonie, wyartykułowana została z pozycji heraldyka. Ten purystyczny punkt widzenia nie uwzględniał innego odcienia dla barwy poza czerwienią heraldyczną. Rzecz w tym, że heraldyka nie opracowała precyzyjnych parametrów poszczególnych tynktur.
Pierwsza ustawa niepodległej Polski z roku 1919 o godłach i barwach państwa nie określiła odcienia barwy czerwonej. Dopiero rozporządzenie Prezydenta RP z roku 1927 zdefiniowało czerwień składową polskich barw jako odpowiednik cynobru. Cynobrowa czerwień utrzymana został także przez komunistyczny dekret z roku 1955.
Dopiero ustawa z roku 1980 po raz pierwszy w historii wprowadziła precyzyjny wzorzec dla polskich barw. Niestety formalnoprawna decyzja operowała modelem laboratoryjnym. Jego stosowanie zdawało egzamin jedynie w „słusznie minionych czasach”, w których nie tylko produkcja flag, ale także ich użytkowanie, pozostawało wyłącznie w gestii państwa.
Po roku 1989 nowe uwarunkowania polityczne, a przede wszystkim nowe technologie, zrodziły potrzebę przełożenia wzorca na potrzeby użytkowe. Dotychczasowe nowelizacje ustawy z roku 1980 tego jednak nie dokonały. W tle dyskusji o symbolach państwowych toczy się bowiem spór heraldycznych purystów spod cynobrowego sztandaru z protagonistami karmazynowej tradycji. Kto ostatecznie wygrał ten pojedynek okaże się niedługo.
A o tym, kto tak naprawdę jako pierwszy postulował barwę biało-czerwoną dla polskiej Kokardy Narodowej, napiszę za tydzień przy okazji 190. rocznicy jej ustanowienia.
Bielik (Haliaeetus albicilla)
Gniazdo w Parku Narodowym Slītere
Łotwa
… cicho wszędzie — co to będzie?
Las przykryty śnieżną kołdrą wydaje się być pogrążony we śnie zimowym. Nic bardziej mylnego — wbrew pozorom w orlim gnieździe praca wre. Być może niedźwiedzie, borsuki i inne susły smacznie śpią, ale nie bieliki. Okres lęgowy powoli się zbliża, zatem gniazda należy doglądać bez względu na pogodę.
Na Nowy Rok przybywa dnia na barani skok
przysłowie ludowe
Choć ludowe przysłowie anonsuje wydłużanie się dnia z początkiem stycznia to niestety panująca aura nie pozwala tym się cieszyć. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że dojmująca szarówka zacznie coraz szybciej ustępować promiennemu słońcu.
A skoro o słońcu mowa to na pocieszenie oka barokowy zegar słoneczny — oczywiście z orłem. Co prawda jest to książęcy orzeł Radziwiłłów, ale nie bądźmy wybredni tym bardziej, że ryty w srebrzonej płycie nie straszy nazbyt czarną barwą.
Zegar dedykowany był Teofili Konstancji Radziwiłłównie — córce Michała Kazimierza Radziwiłła „Rybeńki” — oraz jej mężowi Ignacemu Morawskiemu. Wykonał go w roku 1785 Ignacy Manuvir — geometra Jego Królewskiej Mości i mierniczy Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Wokół herbowego orła umieszczona jest tarcza godzinowa z cyframi rzymskimi, otoczona znakami zodiaku. Ponad orłem widnieje paludamentum zwieńczone koroną. Na jego tle położony jest order Orła Białego ze wstęgą zdobioną cytatem z dzieła Cycerona O znakach boskich:
Sic Aquilae clarum firmavit Iupiter omen.
W dolnej części widnieje tarcza godzinowa z cyframi arabskimi, wpisana w ozdobiony panopliami herb Morawskich Dąbrowa. W górnych narożnikach zegara umieszone zostały wykresy zmian długości nocy w ciągu roku, a w dolnych wykresy wzrastającej i zstępującej fazy księżyca. Na bokach zegara wyszczególniono planety z czasokresem ich obiegu oraz odległością od Ziemi.
Epifania
Uroczystość Objawienia Pańskiego
6 stycznia
— że na obrazie przedstawiającym PokłonTrzech Króli został uwieczniony król Władysław Jagiełło?
Na pewno nie wiedzieliście — ale już teraz wiecie. Przedstawienie Jagiełły widnieje na rewersie tryptyku ołtarza Matki Boskiej Bolesnej z kaplicy Świętokrzyskiej krakowskiej katedry na Wawelu. Król odziany jest w zieloną szatę obszytą sobolowym futrem. W prawym ręku trzyma dar, a lewą unosi królewską koronę w geście powitania i czci.
Kaplica Świętokrzyska została ufundowana przez jego syna — Kazimierza Jagiellończyka. Zarówno ołtarz jak i tryptyk powstały zapewne po jej ukończeniu w roku 1470. Portret króla odpowiada jego rzeźbie z płyty nagrobka, wykonanego prawdopodobnie jeszcze za życia Władysława Jagiełły.
Trzech Króli to tradycyjna nazwa święta Objawienia Pańskiego. Objawienie — czyli Epifania (od greckiego επιφάνεια) — jest jednym z pierwszych świąt przyjętych przez chrześcijańską wspólnotę. Dowodzić tego może przedstawienie zachowane na fresku w rzymskich katakumbach Pryscylli z III wieku. Fresk z tzw. kaplicy Greckiej można zobaczyć online na Google Maps.
Także z katakumb Pryscylli pochodzi tabliczka nagrobna Severy z przedstawieniem Pokłonu. Widnieją na niej postaci w charakterystycznych frygijskich czapkach, umieszczane często na wczesnochrześcijańskich sarkofagach z IV wieku. Najbardziej znany wizerunek Baltazara, Melchiora i Gaspara zachowany został na mozaice bizantyńskiej z VI wieku w bazylice w Rawennie.
Kim byli przybysze nie zostało jednoznacznie wyjaśnione. Zapisy z Ewangelii opisują ich jako Mędrców ze Wschodu. Określenie Mag (od greckiego μαγοι) oznaczać może przede wszystkim uczonego lub też kapłana. Historyczne zapisy potwierdzają obecność klanów kapłańskich w starożytnej Persji. Niektóre z nich rościły sobie prawa do władzy królewskiej.
Epifania oznacza opisane w Ewangeliach wydarzenie, ujawniające mesjańskie posłannictwo Jezusa. Są nimi Objawienie Pańskie, Chrzest w Jordanie oraz Cud w Kanie Galilejskiej. Wedle jednej z interpretacji to właśnie pierwsze litery ich łacińskich określeń mają tworzyć kreślony kredą na drzwiach tradycyjny monogram C+M+B:
cognitio — poznanie
baptisma — chrzest
matrimonium — małżeństwo.
Skrót wyjaśniany jest jednak najczęściej zapisem domniemanych imion trzech królów-mędrców — Caspra, Melchiora i Baltasara. Inna interpretacja wywodzi go z błogosławieństwa:
Christus mansionem benedicat (Chrystus dom błogosławi).
10 nowych miast w Polsce
1 stycznia 2021 r.
Z dniem 1 stycznia 2021 roku dziesięć samorządów w Polsce uzyskało status miasta. Jedno z nich nosiło w swojej historii miano Miasta Królewskiego. Na tę okazję opracowałem dla niego nowy wzór herbu — oczywiście z wizerunkiem orła.
O jakim mieście mowa i jak nie będzie wyglądał jego herb przeczytasz w n¡us'ach na blogu wiem-jak.com :)
Anno Domini
2021
Niech kolejny rok będzie rzeczywiście Rokiem Pańskim, aby było nam dane przez kolejne 365 dni cieszyć się Bożym błogosławieństwem:
Niech zatem Bóg Wszechmocny i Miłosierny odpuszcza wszystkie nasze winy i leczy wszystkie niemoce.
Niech życie nasze wybawia od zguby i uwieńczy nas łaską i zmiłowaniem.
Niech nasze dni nasyci dobrami, by odnawiała się młodość nasza jak orła.